niedziela, 31 sierpnia 2014

Niezapomniany wieczór...

Pomimo późnej pory i dającego się we znaki zmęczenia, koniecznie chcę napisać parę słów o niezwykłym wydarzeniu, które miało miejsce w Krakowie. "A Passion for life" to koncert, z którym wczorajszego wieczoru wystąpił jeden z najsłynniejszych tenorów świata - Andrea Bocelli. Szczelnie wypełniony stadion Cracovii (ponad 13 tys. osób), niezwykle utwory muzyki klasycznej ze słynnych oper (np. Il Trovatore, La Traviata, Rigoletto, Nabuco), poruszające interpretacje własnych utworów (np. Incanto, Sentimento, Vivere) oraz owacje na stojąco przy Canto Della Terra, Con te partiró czy Quizás, quizás, quizás - to tylko niektóre mocne punkty programu.

Andrea Bocelli urodził się 22 września 1958 r. w Toskanii. W wieku 12 lat bezpowrotnie utracił wzrok. Jest uznawany za wszechstronnie utalentowanego muzyka, którego płyty rozchodzą się w milionach egzemplarzy, a o duety z nim zabiegają największe nazwiska świata muzyki. Solowych koncertów daje zaledwie kilkanaście w roku, dlatego każdy jego występ to wielkie wydarzenie artystyczne i prawdziwa uczta dla koneserów muzyki. Jestem przekonana, że Kraków długo będzie pamiętał ten wieczór.
A oto namiastka koncertu:
(fot.cantaramusic.pl)

Słowo Boże na niedzielę - 31.08.2014

XXII niedziela zwykła

Boże mój, Boże, szukam Ciebie
i pragnie Ciebie moja dusza.
Ciało moje tęskni za Tobą,
jak ziemia zeschła i łaknąca wody.

Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni,
by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.
A Twoja łaska jest cenniejsza od życia,
więc sławić Cię będą moje wargi.

Będę Cię wielbił przez całe me życie
i wzniosę ręce w imię Twoje.
Moja dusza syci się obficie,
a usta Cię wielbią radosnymi wargami.

Bo stałeś się dla mnie pomocą
i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie:
Do ciebie lgnie moja dusza,
prawica Twoja mnie wspiera.
(fot. freeimages.com)

piątek, 29 sierpnia 2014

Moc wiary

Kilka dni temu (25.08.2014r.) w TVP INFO został wyemitowany wywiad pana redaktora Krzysztofa Ziemca z ojcem Johnem Bashoborą, kapłanem i charyzmatykiem z Ugandy. Jestem zaskoczona tym wydarzeniem, ponieważ Telewizja Polska już od dłuższego czasu z wielkim entuzjazmem promuje wzorce i zachowania raczej odległe nauce Kościoła, moralności czy zwykłej przyzwoitości. Tym bardziej więc doceniam fakt, że wywiad z ojcem Bashoborą w tej przestrzeni się pojawił. Choć nie obeszło się bez krytycznych komentarzy i publicznego linczu na redaktorze Ziemcu i ojcu. Bo któż to widział zapraszać do publicznej telewizji księdza i jeszcze rozmawiać z nim o cudach i uzdrowieniach? Obu panów polecam modlitwie. I zachęcam do obejrzenia wywiadu - tutaj. 

Podczas modlitewnych spotkań z ojcem Bashoborą dzieją się piękne i wielkie rzeczy. Dochodzi do licznych uzdrowień duszy i ciała. Bóg jest uwielbiany i dzieją się cuda. Tysiące ludzi odzyskuje spokój, równowagę wewnętrzną i poukładanie życiowych spraw. W telewizji internetowej Dobre Media można odsłuchać retransmisji z ostatniego całodniowego spotkania z ojcem Johnem w Licheniu - tutaj.
Kolejne rekolekcje w tym roku odbędą się 10-12.11.2014 w Jedlni (informacje i zapisy na www.sumus.pl) oraz 14-16.11.2014 w Białymstoku (informacje i zapisy www.rekolekcje.bialystok.pl).
(fot.tvpinfo.pl)

czwartek, 28 sierpnia 2014

Zanim nie będzie za późno...

Anna ma 64 lata, od urodzenia mieszka w Krakowie, jest pogodną, zadbaną, uśmiechniętą kobietą. Kilka dni temu wróciła do swojego mieszkania ze szpitala po wielogodzinnej operacji. Decyzja lekarzy zapadła niewiele wcześniej - natychmiastowe usunięcie narządów kobiecych. Okazało się, że na samym tylko jajniku urósł guz o średnicy 16 cm. Jak to możliwe? Przecież jeszcze cztery lata temu niczego tam nie było. Wszystkie organy były zdrowe, czyste, nawet przez myśl nikomu nie przeszło, że rak może się rozwinąć do takich rozmiarów. 
Kasia była młodsza - 34 lata. Spokojna, radosna, zakochana w życiu dziewczyna. Dwa lata temu przegrała swoją walkę z rakiem szyjki macicy. Za późno zgłosiła się na badania.

Po co o tym wspominam? Anna jest mamą mojej koleżanki, sprawa Jej choroby jest świeża. Chciałybyśmy w ten sposób przypomnieć o konieczności regularnych badań ginekologicznych. USG, cytologia, mammografia - wykonywane systematycznie co 1 - 1,5 roku, pozwalają na wykrycie wczesnego stadium choroby, która na takim etapie może zostać wyleczona. Opisane historie nie muszą stać się naszym osobistym dramatem. Trzeba działać. Zanim nie będzie za późno.
W takich sytuacjach naprawdę wiele zależy od nas samych.
(O naturalnej profilaktyce przeciwnowotworowej, którą można się wspomagać, pisałam tutaj).
(fot.likely.pl)

środa, 27 sierpnia 2014

Nie bał się ich piękna

Zaczęło się od mojego wakacyjnego wyjazdu, podczas którego stanęłam z Nim twarzą w twarz. Pod wpływem tego zapatrzenia powstał wpis Jestem Mu to winna. A ostatnio na blogu pojawił się komentarz z zaskakującą dla mnie informacją: "podobno miał (rzadki niestety) dar rozumienia kobiecej natury i duszy" (tutaj). Nie znałam Go od tej strony. Wiedziałam, że był wyjątkowym człowiekiem, ale że potrafił zrozumieć kobietę? Jej świat uczuć, naturę, duszę? O kim mowa?

"Ojciec Pio umiał postępować z kobietami: nie bał się ich piękna, ale obawiał się o piękno ich duszy. Nie był dla nich surowym i wymagającym nauczycielem wiary, ale miłującym ojcem, wiernym swym zasadom. Choć wystawiany przez niektóre z nich na próbę, sam nie próbował wyrządzić im żadnej krzywdy. Można rzec, że kochał kobiety, lecz sercem czystym i uważnym. Warto dziś nauczyć się takiej pedagogii postępowania wobec kobiet, by później nie wzdychać z ironicznym przekąsem: Ach, te kobiety!" (o. B. Strzechmiński - tutaj). W innym miejscu czytam: "Biografowie zgodnie podkreślają, że Ojciec Pio żywił szczególną sympatię wobec kobiet. Potrafił z nimi rozmawiać, jak mało kto rozumiał ich problemy i wiedział, czego potrzeba dla ich duchowego rozwoju" (E. Augustyn - tutaj).
(fot.likely.pl)

wtorek, 26 sierpnia 2014

Dzielne Niewiasty - Junior!

Od stycznia 2015 roku Dzielne Niewiasty poszerzają swoją działalność o dodatkowy cykl spotkań, tym razem dla dziewczynek  w wieku od 5 do kilkunastu lat. Jest to projekt Dzielne Niewiasty - Junior, który ma na celu pomóc dziewczynkom w ich zrównoważonym rozwoju, w odkrywaniu swojego piękna i kobiecej tożsamości oraz chronić ich wrażliwe, czyste serca przed niebezpieczeństwami współczesnego świata. Formy zajęć będą dynamiczne i dostosowane do wieku uczestniczek.



Spotkania wstępnie będą odbywać się co 3-4 miesiące (formuła do wypracowania) przy ul. Zamoyskiego 56 w Krakowie. Będą prowadzone w tych samych godzinach, w których odbywają się spotkania Dzielnych Niewiast. Dziewczynki przyjadą ze swoimi mamami, ciociami, siostrami, babciami, etc., po czym zostaną oddane w ręce kobiet prowadzących ich całodzienną formację. Prace nad szczegółowym programem dla DN-Junior trwają.
Polecam modlitwie to nowe dzieło.


SPOTKANIA DN-JUNIOR ZOSTAŁY PRZESUNIĘTE NA KOLEJNE MIESIĄCE. 
BĘDZIEMY NA BIEŻĄCO INFORMOWAĆ O TERMINACH.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy

Na środową nowennę polecam całe dzieło Dzielnych Niewiast, jego założycieli i opiekunów, wszystkie uczestniczki naszych comiesięcznych spotkań DN oraz czytelników i gości bloga.

O szczególną modlitwę proszę w intencji tych, którzy cierpią z powodu wszelkich chorób nowotworowych - o łaskę nadziei wbrew nadziei, siły ponad siły i szczęśliwe zwieńczenie bolesnych zmagań.
Chciałabym prosić także o modlitwę za moją mamę, która w sobotę uległa poważnemu wypadkowi. Przeprowadzony zabieg nie spełnił wszystkich pokładanych w nim nadziei. Najbliższa przyszłość ma pokazać, co dalej. Jezu, ufam Tobie!
Matko Boża Nieustającej pomocy, módl się za nami!
Uzdrowienie chorych, módl się za nami.

Naturalna profilaktyka przeciwnowotworowa - "Porady na zdrowie"

Czytając ostatni numer Porad na zdrowie (nr 30), trafiłam na artykuł lek. med. Krzysztofa Błechy, opisujący naturalne leki (substancje) przeciwnowotworowe, które można stosować w ramach profilaktyki. Dzięki uprzejmości Pana Krzysztofa Kamińskiego - redaktora naczelnego kwartalnika - może on zostać opublikowany na blogu DN.
Gdy będziemy czytać, pamiętajmy o tych, którzy borykają się z problemem choroby nowotworowej w swoim osobistym życiu lub w życiu swoich bliskich. Proszę Was o modlitwę w tej intencji. 

"Jak wynika z raportu WHO, w najbliższych 20 latach liczba zachorowań na nowotwory na świecie wzrośnie do 22 mln w roku, a śmiertelność do 13 mln. W 2012 r. z powodu nowotworów umarło 8,2 mln pacjentów. Choroby nowotworowe powodują największe globalne skutki ekonomiczne. W światowej skali kosztują 1tys. mld Euro. Naukowcy apelują więc o zaangażowanie rządów w profilaktykę przeciwnowotworową. W Parlamencie Europejskim 4 lutego 2014 r. przedstawiono Europejską Kartę Praw Pacjenta Onkologicznego. W pracach nad strategią zapobiegania i zwalczania nowotworów uczestniczą także polscy naukowcy. Czas nagli. Dlatego trzeba zastanowić się nad tym, jak używając naturalnych metod zapobiegać powstawaniu tych chorób?
(fot.wlin.pl)

niedziela, 24 sierpnia 2014

Słowo Boże na niedzielę - 24.08.2014

Dzisiejsze Słowo Boże niesie tak dużo nadziei... Bóg zapewnia nas o swoim umocnieniu ("Kiedy Cię wzywałem, wysłuchałeś mnie, pomnożyłeś siłę mej duszy" Ps 138,3); o tym, że jest z nami w trudnych wydarzeniach ("Gdy chodzę wśród utrapienia, Ty zapewniasz mi życie... wyciągasz rękę, Twoja prawica mnie wspiera Ps 138,7); o tym, że działa i może wszytko ("Pan za mnie wszystkiego dokona" Ps 138,8).
A jaka jest moja odpowiedź?
"Będę Cie sławił, Panie, z całego mego serca" (Ps 138,1). 
Za Szymonem Piotrem natomiast powtarzam: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego" (Mt 16,16).
(fot. freeimages.com)

piątek, 22 sierpnia 2014

Złota(?) klatka

Jest przystojny, inteligentny, szarmancki. Dyskretna elegancja przeplata się w Nim z nutą intelektualnego luzu. Światu patrzy w oczy po męsku, wyzbyty jest podłostek. Ma elektryzujące spojrzenie, zagadkowy uśmiech i głos, który pozostaje w pamięci. Mężczyzna idealny?

W wielu dziedzinach tak. Ale czy paczka papierosów wypalanych dziennie, to nie jest jednak za dużo? Jakiegokolwiek bilansu by tu nie zrobić - logicznego (brak sensownych argumentów za), zdrowotnego (ponad 5 tysięcy zabójczych substancji), ekonomicznego (5 tysięcy złotych rocznie), higienicznego (nieprzyjemny zapach palaczy). On o tym wszystkim wie. A jednak droga do wolności zdaje się być odległą, a złota klatka - pułapką bez wyjścia.
(fot.tapeciarnia.pl)

środa, 20 sierpnia 2014

Pokochać siebie

"Podstawą do odnalezienia siebie jest umiejętność pokochania siebie, zaakceptowania siebie kawałek po kawałku, ze swoimi talentami i wadami, z historią swojego życia, ze schematami, w których się do tej pory żyło. Druga osoba nie jest w stanie dać pełnej akceptacji". To co napisałaś o tym, że jesteś szczęśliwa nie brzmi dla mnie jak banał, bo jest w Tobie coś takiego, nie wiem jak to nazwać, taki wewnętrzny pokój, radość która emanuje, może i mnie uda się taki stan osiągnąć...

(fot.lovingspring.pinger.pl)

To fragment maila, który wczoraj przysłała jedna z dzielnych niewiast - Jadzia. Wędrując po blogu, trafiła do zakładki Samotność i zatrzymała się tam na dłużej. W odpowiedzi napisała mail ze swoją refleksją, dotyczącą życia w pojedynkę, radości i smutków z nim związanych, trudu akceptacji siebie i swojej drogi. Jestem Jej ogromnie za to wdzięczna, ponieważ temat braku akceptacji siebie, poczucia odrzucenia oraz samotności serca, nie był poruszany na blogu od ponad roku. A przecież tak często pojawia się on w życiu wielu kobiet. Młodych i starszych, mężatek i niezamężnych, matek i bezdzietnych. 

Myślę, że warto powrócić do wpisów i komentarzy z tej zakładki, np do: Żyć z klasą na przekór przeciwnościom! czy Modlitwa nie idzie na marne - świadectwo Oli

W tym kontekście przypominają mi się także słowa o. Pawła Drobota CSsR, wypowiedziane podczas konferencji na jednym ze spotkań DN: Poczucie szczęścia, spokoju i wewnętrznej harmonii pochodzi z pełnienia woli Bożej, z zasłuchania się w Jego głos i osobistej odpowiedzi: "Panie, oto jestem, poślij mnie".

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Dieta warzywno-owocowa wg. dr Ewy Dąbrowskiej + obiecane przepisy z Radawy

Żyjemy w czasach, w których ogromną wagę przywiązuje się do tego jak wyglądamy, gdzie mieszkamy, co mamy w szafie i garażu, ile cali ma nasz telewizor, a ile megapikseli najlepszej klasy aparat fotograficzny. W sumie nic w tym dziwnego, po to pracujemy, zabiegamy, zarabiamy, żeby poprawiać sobie standard życia. Mnie jednak zaskakuje w tym wszystkim coś innego. Że ta nadmierna czasem dbałość o wygląd zewnętrzny i dobra materialne, nie idzie w parze z dbałością o większe dobro - o zdrowy styl życia, o  zdrowy organizm, o zdrowe żywienie. Produkty pochodzące z hipermarketów niewiele mają wspólnego ze zdrową, naturalną, przyjazną człowiekowi żywnością, a przecież kolejki do kas są kilometrowe. Fabryki smaku kuszą konsumentów ofertami rabatowymi - dwa obiady w cenie jednego, czy do każdego zestawu dodatkowa puszka czarnego napoju gratis. Czy zastanawiamy się nad tym, jak niewiele nam oferują? Jak mało w tych produktach jest składników, których nasz organizm potrzebuje, a jak ogromna ilość tych, które później musi utylizować? Jak bardzo ta żywność jest przetworzona - rafinowana, mrożona, smażona - jednym słowem byle jaka? Procesy przetwarzania pozbawiają jej wielu niezbędnych mikroelementów i witamin, niszczą enzymy i zmiany strukturalne białek, pozbawiają niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania organizmu błonnika. A licznie dodatki do tej żywności - konserwanty, wzmacniacze smaku, zapachu, barwy - jakże często okazują się dla nas truciznami. 

Dr Ewa Dąbrowska, autorką innowacyjnej metody profilaktyki i leczenia za pomocą diety warzywno-owocowej, wypowiada się na temat tego zjawiska następująco: "Następstwem przetwarzania żywności było pojawienie się na niespotykaną dotąd skalę szeregu przewlekłych chorób „cywilizacyjnych” o charakterze degeneracyjno – zapalnym z miażdżycą i nowotworami na czele.  A przecież jeszcze przed 100 laty, gdy żywność była naturalna, główną przyczyną śmierci były choroby infekcyjne, takie jak grypa czy gruźlica, a nie - jak dzisiaj - zawały czy nowotwory. Wiadomo jest, że człowiek jako istota biologiczna pozostał na przestrzeni wieków niezmienny, jego komórki mają wciąż te same potrzeby pod względem  składników pokarmowych, co przed tysiącami lat. Jeżeli odejście od natury byłoby przyczyną chorób cywilizacyjnych, zatem naturalne pożywienie oparte na warzywach i owocach mogłoby  być przykładem leczenia przyczynowego tych chorób (źródło: tutaj).
(fot. Bożena Zych)

Nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy

Na najbliższą środową nowennę polecam modlitwie dzieło Dzielnych Niewiast, jego opiekuna o. Pawła Drobota CSsR oraz intencje wszystkich kobiet przyjeżdżających na comiesięczne spotkania. Byśmy stawały się kobietami silnej wiary, głębokiej ufności, odwagi wykraczającej poza niemożliwe.

Proszę też o modlitwę o pokój na świecie, o opanowanie sytuacji na Ukrainie i w Palestynie oraz za tych ludzi, którzy są ofiarami wszelkich działań wojennych i politycznych.
I we wszystkich intencjach pozostawionych na blogu.
Matko Boża Nieustającej Pomocy, módl się za nami.

 (fot. christusrex.brzegdolny.pl)

niedziela, 17 sierpnia 2014

Słowo Boże na niedzielę - 17.08.2014r.

Dzisiaj zamiast krótkiego rozważania Słowa Bożego, chciałabym podzielić się artykułem pt.:  "Siła pragnień" o. Dariusza Piórkowskiego, który dotyka sensu dzisiejszej Ewangelii. Temat jest mi bardzo bliski, tak jak bliskie jest ujęcie go przez autora: "Pragnienia mają wiele wspólnego z wiarą. Nie wiemy, dokąd nas zaprowadzą. Nie wiadomo, czy uda się je spełnić. Trudno przewidzieć, na jakie natrafimy przeciwności. Wzywają nas do nas do ufności". Jestem przekonana, że ta ufność właśnie przemienia serce, przemienia życie, przynosi zaskakujące owoce.

»Potem Jezus odszedł stamtąd i podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha”. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: „Odpraw ją, bo krzyczy za nami!” Lecz On odpowiedział: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela”. A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: „Panie, dopomóż mi!” On jednak odparł: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom”. A ona odrzekła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów”. Wtedy Jezus jej odpowiedział: „O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!” Od tej chwili jej córka była zdrowa« (Mt 15, 21-28).
(fot. freeimages.com)

sobota, 16 sierpnia 2014

Powroty...

Dziwne są te moje powroty. Szczególnie, gdy odbywają się po dłuższej nieobecności. Niby nic się nie zmieniło, a wszytko jest jakieś inne. Potrzebuję czasu, by na nowo się oswoić. Na nowo popatrzyć, dotknąć, przytulić. Krótki spacer ulicami mojego miasta i zaglądniecie do miejsc-przystani, przywraca równowagę. Miasto pędzi szaleńczo, ludzie biegają we wszystkie strony, ciszę przerywają odgłosy współczesnego świata. A ja, jakby w jakimś zawieszeniu, spokojnie, krok po kroku przemierzam ciasne uliczki. I wracam myślą do tamtego miejsca i tamtego czasu. Do tego, jak bardzo zostałam nim obdarowana. Spokojem, ciszą, radością, wewnętrzną siłą. To, co dla mnie najcenniejsze, co najbliższe mojemu sercu, co tak bardzo potrzebne - miałam w zasięgu ręki. Bo czy marzenia nie są po to, aby się spełniały...?

Składam serdeczne podziękowania Dyrekcji i całemu Zespołowi Domu Ojca Pio za zaproszenie mnie na dwutygodniowy pobyt w Radawie, za okazaną gościnność, za dbałość o każdy, najmniejszy nawet szczegół. Przebywanie w niezwykłej atmosferze życzliwości, spotkania z wyjątkowymi ludźmi oraz dar codziennej Eucharystii i modlitwy sprawiły, że czas spędzony pod dachem Domu Ojca Pio, na długo pozostanie w mojej pamięci. Niech dobry Bóg błogosławi! Serdecznie pozdrawiam wszystkich uczestników 15. turnusu 2014 (wspólne zdjęcie tutaj), życząc Państwu pokoju serca, radości w duszy i wielu pięknych chwil w życiu.
(fot.katolik.pl)

piątek, 15 sierpnia 2014

Melodia mojego serca na dzisiaj...

Z najdzielniejszą z wszystkich niewiast, w dniu Jej święta, śpiewam...



I życzę wszystkim dzielnym niewiastom, byśmy stawały się coraz bardziej do Niej podobne.
Coraz piękniejsze, ufające, odważne.
Byśmy bez lęku, tak jak Ona mówiły: "niech mi się stanie, według Słowa Twego, Panie..."
I wielbiły Boga całym swoim życiem, sercem, duszą...

wtorek, 12 sierpnia 2014

Bach, Chopin, Rachmaninow, Strauss... - co mają wspólnego z Radawą?

Dzisiejszego wieczoru przekonałam się, że sporo. Radawa okazała się bowiem być nie tylko miejscem, w którym ciało i ducha przywraca się żywieniem; w którym kaplica otwarta jest przez 24 godziny na dobę, a Eucharystia sprawowana codziennie oraz w którym świeże powietrze pachnie, a troski i zmartwienia odchodzą lub nabiera się do nich odpowiedniego dystansu. Radawa okazała się być czymś więcej - miejscem niezwykłych spotkań z niezwykłymi ludźmi. Ludźmi wielkich serc, wielkiego ducha, wielkiej mądrości. Ludźmi pasjonatami, drogowskazami, herosami.

Wśród  tych pasjonatów z pewnością znajduje się Pan Aleksander Koziński - wybitny pianista, kompozytor, improwizator. Urodzony we Lwowie w 1950 roku, absolwent najbardziej renomowanej uczelni muzycznej na świecie - Konserwatorium Moskiewskiego, w której kształcił się pod kierunkiem światowej sławy pedagoga - profesora Włodzimierza Natansona (opiekuna laureata Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego  z 1980 r. - Dang Thai Sona, autora licznych publikacji z zakresu muzyki). Po studiach w Moskwie, Pan Aleksander Koziński przez 30 lat pracował jako starszy wykładowca Akademii Muzycznej we Lwowie, a w latach dziewięćdziesiątych był kierownikiem muzycznym Teatru Polskiego we Lwowie. W szkole muzycznej I i II stopnia uczył improwizacji fortepianowej, a w kolegium muzycznym gry na fortepianie na wydziale muzyki rozrywkowej i jazzu. Równocześnie wiele koncertował po całym świecie - solo oraz z orkiestrami symfonicznymi i kameralnymi. Jest laureatem licznych konkursów, przeglądów i festiwali, na swoim koncie ma wiele nagrań płytowych, radiowych i telewizyjnych. W 2003 roku został odznaczony medalem Zasłużony dla Kultury Polskiej. (Więcej informacji o Artyście znajduje się na nagraniu z koncertu, który odbył się dziś wieczorem w Domu Ojca Pio w Radawie i który miałam zaszczyt poprowadzić - nagranie TUTAJ). A oto, co było dzisiaj naszym udziałem:
(fot. tapeciarnia.pl)

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy

Na najbliższą środową nowennę polecam modlitwie dzieło Dzielnych Niewiast, wszystkie uczestniczki naszych spotkań, osoby odpowiedzialne za prowadzenie warsztatów oraz o. Pawła - opiekuna DN. Niech Bóg uwalania nasze serca od niepokoju i lęku, napełnia radością i pogodą ducha, czyni nas kobietami wiary i ufności. Byśmy Nim przemienione mogły iść z odwagą w świat i czynić rzeczy, do których nas przeznaczył.

Proszę także o modlitwę za Letnią Międzynarodową Szkołę Ewangelizacji, która odbywa się w Rajskiem. I za wszystkich czytelników bloga Dzielne Niewiasty. Duchu Święty, przyjdź...
Matko Boża Nieustającej Pomocy, módl się za nami.
 (fot. christusrex.brzegdolny.pl)

niedziela, 10 sierpnia 2014

Słowo Boże na niedzielę - 10.08.2014

"Gdy tłum został nasycony, zaraz Jezus przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się! Na to odezwał się Piotr: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie! A On rzekł: Przyjdź! Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie! Jezus natychmiast wyciągnął rękę
i chwycił go
, mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: Prawdziwie jesteś Synem Bożym" (Mt 14,22-33).

Mała wiara sprawia, że jesteśmy bojaźliwi
w niebezpieczeństwach, zniechęceni w trudnościach, bliscy utonięcia. Wiara żywa usuwa zwątpienie w moc Jezusa i w Jego nieustanną obecność; sprawia, że nigdy nie utoniemy. „Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!". Dziękuję Ci, Boże, że dziś ponownie przypominasz mi te słowa. Mnie, wiosłującej czasem intensywnie, a nie posuwającej się na przód; mnie miotanej falami moich emocji i wyobrażeń; niedowierzającej, że mogę chodzić z Tobą po jeziorze. Dziękuję Ci za to, że gdy upadam, Ty natychmiast wyciągasz rękę, gdy wątpię - Ty chwytasz mnie. Oddaję Tobie moją małą wiarę, moje zwątpienia
i niedowierzania, mój lęk, gdy wieje silny wiatr. I proszę, uczyń mnie kobietą silnej wiary. Kobietą przekonaną, że Ty możesz wszytko. Ufającą Twemu Słowu.
(fot. freeimages.com)

sobota, 9 sierpnia 2014

Inspirująca historia życia. Św. Edyta Stein

Dziś miało być o czymś innym. O owocowo-warzywnych specjałach, którymi jestem karmiona w miejscu mojego wypoczynku (przepisy zgodnie z obietnicą są przygotowanie, zdjęcia czekają na publikację). Takie było założenie. Dzień przyniósł jednak coś innego - wspomnienie św. Edyty Stein, obchodzone w liturgii Kościoła. Nie potrafię przemilczeć tego wydarzenia, dlatego wpis będzie o niej - o kobiecie niezwykłej, kobiecie filozofie, kobiecie myślicielce, kobiecie świętej. (o Edycie Stein wypominałam na blogu już dwukrotnie: tutaj i tutaj). Chciałabym przypomnieć o jej drodze do poznania Boga, o głębokiej duchowości, o kobiecym geniuszu. Bo to jest niezykle inspirująca historia życia.

Edyta Stein urodziła się we Wrocławiu w 1891 r., jako najmłodsza z jedenastu dzieci głęboko wierzącej rodziny żydowskiej. W czasie studiów utraciła wiarę, ale szczerze szukała prawdy i znalazła ją w Kościele katolickim. W roku 1922 przyjęła chrzest, a w 1933 wstąpiła do klasztoru karmelitanek w Kolonii. Ze względu na prześladowania hitlerowskie została aresztowana i wywiedziona do Oświęcimia, gdzie ją zagazowano 9 sierpnia 1942 r.  Była jednym z najwybitniejszych myślicieli XX w., zostawiła po sobie liczne dzieła filozoficzne i teologiczne. Dzielnym Niewiastom szerzej została przedstawiona na tegorocznej majówce dla kobiet przez prelegentkę Dorothy Cummings, która wygłosiła konferencję "Teologia kobiecości wg. św. Edyty Stein i Jana Pawła II". Konferencja została przetłumaczona na język polski i opublikowana na blogu. Zachęcam do lektury. I do trwania przy tej wielkiej świętej. Szczególnie w kontekście dzisiejszego pięknego czytania z Księgi Ozeasza: "Na pustynię chcę ją wyprowadzić i mówić jej do serca. I będzie Mi tam uległa jak za dni swej młodości... I poślubię cię sobie na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność..." (Oz 2,16b.17b.21-22). Pustynia, czyli miejsce naszego spotkania z Bogiem; miejsce ciszy, w którym On daje usłyszeć siebie; miejsce osobistej modlitwy. To, co martwe w nas, On ożywia; to, co puste, napełnia swą wszechmocą; to co suche, zrasza deszczem łask. Może trzeba dziś nam wyjść na tę pustynię razem ze św. Edytą Stein? Z tą, która w największym poniżeniu, w obliczu własnej śmierci, zachowała moc i pokój ducha.

(fot. portable.tv)

czwartek, 7 sierpnia 2014

Spętani falami - "Porady na zdrowie"

Dzisiejszy wpis jest przedrukiem rozmowy opublikowanej w 30 numerze kwartalnika "Porady na zdrowie", przeprowadzonej przez pana redaktora Krzysztofa Kamińskiego z fizykiem Politechniki Rzeszowskiej - panią dr Marią Inglot-Siemaszko, pt.: "Jesteśmy spętani falami". Za umożliwienie przedruku serdecznie panu Kamińskiemu dziękuję.

"Kto jest narażony na promieniowanie elektromagnetyczne?
- Narażeni jesteśmy wszyscy dlatego, że promieniowanie elektromagnetyczne jest częścią promieniowania naturalnego, pochodzącego ze Słońca. Ale rozumiem, że chodzi o to, co wytworzył człowiek i w różnym zakresie częstotliwości, z jakimi mamy najczęściej do czynienia, z częścią nieswoistych promieniowań do jakich ludzka odporność nie jest przygotowana. Dlatego przez analogię do zanieczyszczeń powietrza używamy pojęcia smog elektromagnetyczny. Kiedy mówimy o dopuszczalnych normach czy dawkach, dotyczą one zawodowych narażeń człowieka. Z drugiej strony wiemy, że skutki zdrowotne przebywania w silnych polach elektrycznych i magnetycznych, dla ludzkiej populacji mogą być dalekosiężne, ponieważ przestrajają stan równowagi we wszelkich, żyjących organizmach.
Co jest źródłem najsilniejszego promieniowania elektromagnetycznego?
- Źródeł jest bardzo dużo, z czego sobie nawet nie zdajemy sprawy. Kiedyś poproszono mnie, aby u jednej pani zmierzyć promieniowanie, bo ma tuż przy działce transformator, który ją niepokoi. Chciała

środa, 6 sierpnia 2014

Która droga prowadzi do życia?

Pomimo iż przebywam obecnie w spokojnej Radawie, w otoczeniu ciszy
i piękna przyrody, z dala od zgiełku miasta i pędzącego świata, to jednak światowe wieści do mnie docierają. Niestety nie wszystkie optymistyczne. Jak chociażby ta dzisiejsza, dotycząca powracającego niczym bumerang wszędobylskiego i śmiercionośnego in vitro (dane wykazują, że aby urodziło się 122 tyś. dzieci, zginąć musi 3,8 mln innych - źródło tutaj). Nie będę się rozpisywać o samej metodzie in vitro, ponieważ wiele artykułów obnażających jej kontrowersyjne założenia, fatalne skutki i celową dezinformację społeczeństwa, znajduje się w sieci. Jak np.:

Jak zwykle przy okazji tematu in vitro podaję informację o NAPROTECHNOLOGII, czyli naturalnej, zgodnej z etyką  i godnością kobiety metodzie leczenia niepłodności, przynoszącej zdecydowanie lepsze rezultaty niż szeroko reklamowane i przymusowo sponsorowane przez wszystkich podatników in vitro. We wpisie blogowym "Kierunek naprotechnologia" podałam najważniejsze informacje o tej w 100% ukierunkowanej na  życie metodzie oraz odnośniki do wartościowych i szeroko omawiających ten temat stron.

Dzisiejszy wpis powstaje na okoliczność wystosowania przez środowiska CITIZENGO wniosku o odpowiedzialność ośrodków in vitro za zdrowie ich pacjentek
i dzieci
, skierowanego do Ministra Zdrowia Bartosza Arłukowicza, Przewodniczącego Sejmowej Komisji Zdrowia Tomasza Latosa oraz Prezesa Naczelnej Macieja Hamankiewicza. Brzmi on następująco: 
(fot. gosc.pl)

wtorek, 5 sierpnia 2014

Dlaczego właśnie Radawa?

Sama nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Jest przecież kilkadziesiąt ośrodków z dietą dr Dąbrowskiej rozsianych po całej Polsce, niektóre z nich zlokalizowane w ciekawszej i bardziej atrakcyjnej okolicy (góry, morze), a mnie jednak tutaj ciągnęło. Powoli zaczynam odkrywać dlaczego. Pierwszą refleksję opisałam w poprzednim wpisie - Jestem Mu to winna. Kolejna przyszła dzisiaj podczas spotkania z panem Krzysztofem Kamińskim, wieloletnim przyjacielu o. Albina Sroki OFM, pomysłodawcy i założyciela Domu Ojca Pio.


Pan Kamiński opowiedział niezwykłą historię Domu Ojca Pio (sięgająca roku 2000) oraz przybliżył postać nieżyjącego już założyciela Domu. Ojciec Albin był wyjątkowym człowiekiem - wielkiego serca, wielkiego ducha, wielkiego intelektu. A równocześnie osobą niezwykle skromną, cichą, całkowicie skupioną na Bogu i drugim człowieku (tak pamiętają Go przyjaciele i ludzie, z którymi przebywał). To on pisząc 30 lat temu monografię wsi Radawa, odkrył, że panuje w niej specyficzny, bardzo korzystny dla przywracania zdrowia mikroklimat. Postulował, by wybudować tu sanatorium. Pragnął, by powstał chociaż ośrodek leczniczy, do którego będą przyjeżdżać ludzie po zdrowie ciała i ducha. Dużo też modlił się w tej intencji. Jego pragnienia i modlitwy zostały spełnione. Ośrodek powstał w cudowny sposób - jako darowizna od rozwiązującej się Huty Szkła Jarosław (uwielbiam takie "zrządzenia losu" za którymi tak mocno stoi Pan Bóg;). Były to co prawda wówczas puste ściany, ale dzięki licznym sponsorom i ofiarodawcom został wyposażony w niezbędny sprzęt i pomieszczenia (kuchnię, jadalnię-salę konferencyjną, gabinet lekarski, gabinety rehabilitacyjne, kaplicę). W swoich wspomnieniach o. Albin tak pisze o początkach powstania Domu: "W 1994 roku poznałem dr Ewę Dąbrowską  w Klinice prof. Kieturakisa w Gdańsku
(fot. domojcapio.pl)

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy

Na najbliższą środowa nowennę, w kontekście niedzielnego Słowa Bożego, polecam modlitwie wszystkich odczuwających głód i pragnienie w każdej jego odmianie - fizycznej, emocjonalnej, duchowej, etc. Polecam serca tęskniące za drugim człowiekiem, serca samotne, serca odrzucone. "Kto jest spragniony, niech przyjdzie i pije". Maryjo prowadź nas przez ten tydzień do Jezusa, dawcy nowego życia. Niech On nas uzdrawia, oczyszcza, przemienia. Niech usuwa to wszytko, co przeszkadza nam w rzuceniu się w Jego ramiona, w zaufaniu Jemu,
w zawierzeniu bez reszty. Proszę za Monikę, Agnieszkę i Bożenkę, które bardzo pragną... Proszę za ludzi, którzy nie mają co jeść, za ofiary wojen
i niepotrzebnych konfliktów.

Matko Nieustającej Pomocy, módl się za nami.
Wstawiaj się we wszystkich intencjach pozostawionych na blogu.
 (fot. christusrex.brzegdolny.pl)

Jestem Mu to winna;)

Wciąż się patrzy na mnie. Gdziekolwiek usiądę, czuję Jego wzrok na sobie. Czasem mnie to krępuje. Spuszczam  wtedy oczy w dół i próbuję czymś się zająć. Nic z tego. Czuję, że nadal jestem pod obstrzałem. Innym razem to ja chcę Go złamać. Wpatruję się z siłą mojego spojrzenia w Jego brązowe, ciepłe oczy. I... przegrywam.

Nie wiedziałam nigdy wcześniej takiego obrazu-ikony, na którym postać miałaby tak dziwne spojrzenie. Próbowałam usiąść w rożnych miejscach radawskiej kaplicy, ale w każdym pojawia się to samo wrażenie, że oczy tego świętego skierowane są w moją stronę. Nie wiem czy inni też tak mają, czy to moje złudzenie. W każdym bądź razie On - św. Ojciec Pio - bohater tego wpisu, mocno przypomniał mi o sobie w ten nietypowy sposób. Kiedyś miałam do Niego duże nabożeństwo. Pamiętam, że odmawiałam nawet nowennę przez dziewięć miesięcy codziennie (!) w pewnej intencji. A potem... chyba się obraziłam na Niego. Bo po dziewięciu miesiącach nie było spodziewanych efektów (modlitwę wówczas traktowałam jako targ, a On w tym targu chyba udziału brać nie chciał). Teraz jestem przekonana, że tamten czas spędzony wspólnie z Ojcem Pio był mi potrzebny, że dużo mnie nauczył i przyniósł owoce, które zbieram do tej pory. Myślę też, że w tym moim obecnym zaskakującym wyjeździe do Radawy, On też ma swój niemały udział. Jest w końcu patronem i opiekunem domu, w którym przebywam (pełna jego nazwa to Ośrodek Profilaktyczo-Rehabilitacyjny im. o. Pio w Radawie, w skrócie Dom Ojca Pio). Znajdują się tutaj Jego relikwie. To dlatego zamiast pisać o wspaniałych przepisach owocowo-warzywnych, wg. których serwują nam tutaj wyśmienite posiłki, ja najpierw piszę o Nim. Zlustrowana Jego spojrzeniem, nie mogłam inaczej. Chciałam i Wam przypomnieć o tym wielkim świętym.

(fot.gdzietanczyc.pl)

niedziela, 3 sierpnia 2014

Słowo Boże na niedzielę - 03.08.2014

Piękne jest Słowo Boże na dzisiaj. Wzywa do ufności Bogu, który spełnia najgłębsze nasze pragnienia i zaspokaja wszelkie ludzkie głody. Zachęca, by z tymi pragnieniami iść do Boga, powiedzieć Mu o nich, z ufnością uchwycić się Jego ręki i trwać. Bez względu na okoliczności życia, na sytuacje, w których się znajdujemy, na doświadczenia, które przeżywamy. On zaspokaja największe nasze potrzeby. Sprawia, że nikt i nic nie zdoła odciągnąć nas od Jego potężnej miłości. W kontekście dzisiejszego Słowa pragnę modlić się za wszystkich głodnych, spragnionych i potrzebujących
(i fizycznie głodnych, i duchowo). Za ubogich, za mieszkańców krajów, w których trwa wojna, za tych, którzy nie mają co jeść. Także za spragnionych miłości, pokoju, obecności drugiego człowieka. Za samotnych, smutnych, zrozpaczonych.


Iz 55,1-3a: "To mówi Pan Bóg: Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko! Czemu wydajecie pieniądza na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę - na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie,
a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie" .
(fot. freeimages.com)

sobota, 2 sierpnia 2014

Radawa,czyli dwa tygodnie w...miejscu marzeń;)

Kiedy ponad dwa lata temu wypełniałam swój blogowy profil słowami: "Jestem przekonana, że marzenia są po to, by się spełniały, że niemożliwe staje się możliwe, gdy tego mocno pragniemy", nie spodziewałam się, że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał mi udowodnić, że tak właśnie jest. Nie znał mnie w ogóle, nic o mnie nie wiedział i nie słyszał o mnie wcześniej. Ale przez przypadek dowiedział się, że moim marzeniem jest wyjazd do Radawy na turnus z dietą oczyszczającą wg. dr Ewy Dąbrowskiej (pisałam o niej TUTAJ) i zadziałał natychmiast. Przysłał zaproszenie na dwutygodniowy pobyt do Domu Ojca Pio w Radawie. Niewiarygodne, prawda? A jednak...

I oto jestem. Wciąż jeszcze zaskoczona, może nawet onieśmielona i z niedowierzaniem, że stało się. Dziękuję pomysłodawcy (którego w tym miejscu serdecznie pozdrawiam) oraz dobremu Bogu, który czyni w moim życiu takie rzeczy. Odkąd Jemu zaufałam, moje życie nabrało barw, wszystko zaczęło się w nim zmieniać na dobre i zaczęły się spełniać marzenia. Radawa jest moim małym symbolem tego, jak bardzo nieprzewidywalny i zatroskany o nas jest Bóg. "Będę Cię wielbił, Boże mój i Królu" /Ps 145,1/.
Dla tych, którzy wciąż nie mogą zaufać, którzy się lękają... - tutaj.

(fot. domojcapio.pl)