Argumentacja
pani doktor nie jest zbyt mocna. Swoją tezę Janicka opiera jedynie na krótkim
fragmencie książki "Kamienie na szaniec". To wspomnienie
"Zośki" o uwolnieniu "Rudego":
Wziął moją rękę w swoją dłoń i
trzymał mocno. Mówił: "Tadeusz, ach Tadeusz, gdybyś wiedział...".
Skarżył się na ból i mówił: "Tadeusz, jak rozkosznie, jak
przyjemnie...". (...) Jęczał z bólu, jednocześnie mówiąc, jak jest
szczęśliwy i jak jest rozkosznie. Na chwilę zasnął. Koło 12 Janek obudził się,
zawołał mnie, kazał usiąść obok siebie i uścisnąć serdecznie. Te chwile
wynagradzały nam wszystko. Potem opowiadaliśmy sobie nawzajem jeden przez
drugiego, a bliskość nasza była dla nas prawdziwą rozkoszą. Wreszcie kazał mi
się położyć obok siebie, objął mocno głowę i zasnął (...). Mówił, że już
będziemy szczęśliwi, że będziemy wreszcie mieszkać razem, że pojedziemy na
wieś, gdzie w lecie spędzaliśmy dwa niezapomniane, szczęśliwe dni. (...) Gdy
byliśmy razem przyjemność mu sprawiało, gdy trzymałem go za ręce lub gładziłem
ręką po głowie. Rozmowa była wtedy otwarta, szczera i żaden z nas nie krył
wtedy swojej niewysłowionej radości i przyjaźni.
- Ponieważ rozmawiamy w kulturze
homofobicznej, gdzie zakwestionowanie czyjejś heteroseksualnej orientacji nie
jest konstatacją, lecz denuncjacją, porównałabym Zośkę i Rudego do Achillesa i
Patroklesa, pary legendarnych wojowników" - podkreśla Janicka. - Uważam,
że to jeden z najpiękniejszych tekstów o miłości nieznającej granic, zaś cała
wiedza na temat relacji bohaterów świadczy o niespotykanej sile i głębi tego
uczucia - dodaje.
Nie ulega wątpliwości, że przyjaźń
między Tadeuszem Zawadzkim i Jankiem Bytnarem była niezwykle silna. Rzecz w
tym, że Janicka wyciąga zdecydowanie nie uprawnione wnioski. Obaj harcerze
bardzo się przyjaźnili, a w skrajnej sytuacji, gdy Bytnar był po kilkudniowych
torturach, na granicy załamania psychicznego i praktycznie umierał, taka
bliskość mogła mu być zwyczajnie potrzebna. Nic dziwnego, że wracał wtedy
wspomnieniami do radosnych i spokojnych dni spędzonych na wsi.
Określenie
czyichś skłonności seksualnych na podstawie jednego wspomnienia - które zresztą
jest niejednoznaczne i wypowiedziane w skrajnych warunkach - to zwyczajne
nadużycie. Przypomina próbę dostarczenia poprawnej politycznie linii lewicowej,
kolejnych argumentów za rejestracją związków partnerskich. Nie ma żadnych
dowodów, by stwierdzić, że "Rudy" i "Zośka" mieli zaburzone
skłonności seksualne. Jednak Janicka próbuje na podstawie wątpliwych przesłanek
dołączyć bohaterów Polski walczącej do marketingu LGBT. Lobby homoseksualne
próbowało już zrobić to samo z Marią Konopnicką.
Przypadek Janickiej pokazuje też
inne ciekawe zjawisko: dzisiejsze społeczeństwo ma ogromny problem, by spojrzeć
na głębsze relacje inaczej, niż w kontekście seksualnym. Janicka nie potrafi
zrozumieć, że uścisk nie musi oznaczać pożądania seksualnego. Nie każdy kto w
ten sposób wita się z przyjacielem chce z nim iść do łóżka. I nie każdy ojciec,
który całuje swoje dziecko, zanim położy je spać, jest pedofilem. Świat nie
kręci się wyłącznie wokół seksu. Pani doktor jednak wszystko się z seksem
kojarzy.
Janicka w opublikowanym przez PAP
artykule nie tylko zrobiła z Zawadzkiego i Bytnara gejów, ale też podważyła w
ogóle zasadność walki harcerskiego podziemia. Autorka stwierdziła, że
"Kamienie na szaniec" są jedną z najbardziej mitotwórczych książek w
historii.
Tekst feminizującej
literaturoznawczyni wywołał duże poruszenie w mediach. Opinie i reakcje na
temat tez stawianych przez Janicką w tekście PAP pojawiły się na wielu
internetowych portalach. Artykuł skomentowali dla PAP także historycy i byli
żołnierze Armii Krajowej.
„Po szybkiej lekturze tekstu neguję
wszystko, co jest w nim zawarte. Dla mnie to jest szok” – powiedział PAP
komentując wypowiedź Janickiej prof. Tytus Karlikowski „Tytus”, b. żołnierz
Batalionu "Zośka", przewodniczący Społecznego Komitetu Opieki nad
Grobami Poległych Żołnierzy Batalionu "Zośka".
"Książkę "Kamienie na szaniec"
przeczytałem dosłownie w kilka dni po śmierci "Zośki", nie mając pojęcia, że to
jest właśnie ten człowiek, z którym codziennie spotykałem się u mojej ciotki na
obiadach (...). Dla naszego pokolenia była pokrzepieniem, lekturą
odzwierciedlającą nasze postawy i wzorce, którymi opisane w niej osoby były dla
nas jako dla pokolenia” – powiedział PAP wiceprezes Zarządu Głównego Światowego
Związku Żołnierzy Armii Krajowej Tadeusz Filipkowski.
Przeczytaj:
"Gestykietka"
- czyli o spustoszeniu, jakie sieje lobby homoseksualne niszcząc kolejne
autorytety.
"Przyjaźń
warta życie"- czyli historię akcji pod Arsenałem.
Artykuł w całości pochodzi z redakcji Gościa Niedzielnego.
Mój komentarz?
Dla postępowej pani doktor - Postęp po Szwedzku - dedykacja specjalna.
Wiceprezes AK-owców dla Fronda.pl na temat robienia z przyjaźni „Zośki” i „Rudego” wątku homoseksualnego:
http://www.fronda.pl/a/wiceprezes-ak-owcow-robienie-z-przyjazni-zoski-i-rudego-watku-homoseksualnego-to-trzeba-byc-po-prostu-durniem,27355.html
Mój komentarz?
Dla postępowej pani doktor - Postęp po Szwedzku - dedykacja specjalna.
Wiceprezes AK-owców dla Fronda.pl na temat robienia z przyjaźni „Zośki” i „Rudego” wątku homoseksualnego:
http://www.fronda.pl/a/wiceprezes-ak-owcow-robienie-z-przyjazni-zoski-i-rudego-watku-homoseksualnego-to-trzeba-byc-po-prostu-durniem,27355.html
Dzisiejszy postęp nie idzie w parze z podstawowymi wartościami takimi jak: Bóg, honor, ojczyzna, rodzina, tradycja, przyjaźń. Przykra jest ta 'postępowa' nagonka na wszelkie podstawowe, konieczne do życia wartości - dlatego tym bardziej trzeba o nich pisać i podkreślać, że bez nich nie ma nas, nie ma dobrego i mądrego życia, nie ma rodziny.
OdpowiedzUsuń"Kamienie na szaniec" do tej pory są jedną z moich najbardziej ulubionych książek. Płakałam, czytając ją. Ona kształtowała moje poglądy na patriotyzm. Do dziś kotwica to dla mnie symbol walczącej Polski, batalionu Zośka, ogromu cierpień i śmierci za ojczyznę, a także symbol nadziei oraz wiary. Noszą ją stale przy sobie:).
Nie dajmy szkalować historii, pamięci, najwyższych wartości.
Dziękuję Alu za wpis.
Z Bogiem i jak mówi Agnieszka - do przodu!
Ania A.