"... nic się nie dzieje przedwcześnie,
I nic się nie dzieje za późno,
I wszystko się dzieje w swym czasie,
Wszystko...
Wszystkie uczucia, spotkania,
Odejścia, powroty, czyny, zamiary,
Zawsze właściwą godzinę biją Boże zegary"
I nic się nie dzieje za późno,
I wszystko się dzieje w swym czasie,
Wszystko...
Wszystkie uczucia, spotkania,
Odejścia, powroty, czyny, zamiary,
Zawsze właściwą godzinę biją Boże zegary"
To Roman Brandstaetter. Pisarz, poeta, dramaturg,
tłumacz, znawca Biblii, tarnowianin. Zatrzymałam się dziś przy nim dłużej niż zwykle. W wyrytych na posągu słowach jeszcze mocniej odnajduję sens tego, co się ostatnio wydarza. Bo "nic się nie dzieje przedwcześnie, i nic się nie dzieje za późno, i wszytko się dzieje w swym czasie...". Jezu ufam, Tobie.
Rewelacyjny ten tekst Branstaettera. Wspaniały! Przypomina mi Alu Twoją konferencję z majówki o tym, że trzeba doceniać co się ma i z drobiazgów życia czerpać radość.
OdpowiedzUsuńTak, też o tym pomyślałam, gdy wczoraj stałam przy posągu i czytałam te słowa;)
UsuńA zatem radujmy się;)
Dziś w Ewangelii czytamy: "To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna" (J 15,11).
A co nam powiedział? "Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!"(J 15,9)
Miłość Boża jest głównym źródłem naszej radości. Życzę Wam takiego właśnie doświadczenia miłości Boga, wtulenia się w Jego ramiona, usłyszenia bicia Jego kochającego serca...
Alu, posiadasz dar "lekkiego pióra", pięknie piszesz. Podziel się tym darem z innymi, czekam na książkę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie:)
Ela zdz
Dziękuję Elu za miłe słowa. Najwięcej radości sprawia mi to, że się podoba.
UsuńAle 'pisarz' ze mnie domorosły, dlatego sugestie o książce traktuje jako żart;) Niech to robią lepsi, mądrzejsi, mający więcej do powiedzenia;)
Pozdrawiam ciepło Ciebie i zachodnie krańce Polski;)
A ja nie traktowałabym tej sugestii jako żartu, ale porządnie się nad nią zastanowiła;) Pozdrawiam Ciebie oraz Elę zdz
UsuńDziękuję Alu za te Twoje refleksyjne pocztówki z Tarnowa;) Nie wiedziałam, że Roman Brandstaetter był tarnowianinem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło. et
Był;) Tu się urodził w w inteligenckiej żydowskiej rodzinie, tu spędził wczesne lata młodości. Chyba dopiero na studia wyjechał do Krakowa. A potem dalej w świat.
UsuńNiezwykłe jest też, to z rodzinnym miastem wiązało się także przyjęcie przez niego katolicyzmu. Choć dokonało się ono w wieku ok. 40 lat podczas pobytu w Jerozolimie, to jednak początki tego procesu prowadzą do ulicy Kapitulnej przy której znajduje się tarnowska katedra. A konkretnie do XIX-wiecznego wizerunku Jezusa ukrzyżowanego, umieszczonego na jej ścianie, o którym pisał:
„Niekiedy, gdy sam szedłem ulicą Kapitulną i przechodziłem obok krzyża, wiszącego na wschodnim murze katedry, ostrożnie rozglądałem się dokoła – dlaczego? – czy ktoś nie widzi, ukradkiem uchylałem czapkę i zawstydzony przyspieszałem kroku. Ten rozpięty na krzyżu Człowiek, sczerniały od deszczów i wiatrów, napełniał mnie coraz większym niepokojem”.
Amen. Niech tak się dzieje! :-)
OdpowiedzUsuńChyba zaplanuję jakiś wyjazd do Tarnowa:). Nie tylko piękne "pocztówki",ale również mądrzy i piękni ludzie:). Przeczytałam te słowa kilka razy i poczułam się...bezpieczna i spokojna. Bo tak właśnie w życiu jest i to daje coraz większą radość. Dziękuję, Alu, za ten wpis. Agn.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie;)
UsuńGdy przeczytałam te słowa wiedziałam, że wraz z moim narzeczonym umieścimy je na zaproszeniach i zawiadomieniach ślubnych... tak zrobiliśmy. Efekt piorunujący. Każdy kto czyta ten cytat popada w lekką zadumę... a ja po prostu cieszę się, że ślubuję w roku Miłosierdzia Bożego i że "...wszystko dzieje się w swoim czasie...", wtedy kiedy ma być!!! :)))
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci. Ja od min. 20 lat o niczym innym nie marzę jak tylko by założyć rodzinę i nic z tych marzeń. Jestem bardzo rozgoryczona i smutna. Mam poczucie bezsensu życia i beznadziei. Nie wiem dlaczego Pan Bóg akurat mi napisał taki plan... Jest mi okropnie ciężko.
Usuń