poniedziałek, 19 maja 2014

"Żałosny obciach i monstrualna głupota..."

Rys. Franciszek Kucharczak/GN
Bieżący Gość Niedzielny aż pęka w szafach od świetnych artykułów. Kolejny, który chciałabym Wam polecić to Terror obciachu Franciszka Kucharczaka.

O tolerancji słów kilka.
 Czyli o tym, że nie warto i nie trzeba zgadzać się na nonsensy.
Napisany lekko, mądrze, z poczuciem humoru.
Zachęcam do lektury;)

3 komentarze:

  1. Rewelacja! Uwielbiam humor i język pana Kucharczaka. Ale w tym Gościu Niedzielnym na stronie 9 (wydanie papierowe) jest też inny dość zabawny wpis w tym temacie - "Muszelka-kiełbasa. Niepotrzebne skreślić" Marcina Jakimowicza. Tez się uśmiałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja tez coś mam: https://www.youtube.com/watch?v=gtEFqWrDthw
    Super. Czasem naprawdę nie pozostaje nic innego jak wyśmiać głupotę i jej zwolenników (w programie śniadaniowym Telewizji Polskiej zwycięzca Eurowizji czyli facet przebrany za babę, był wychwalany i gloryfikowany!!! = utrata rozumu przez dziennikarzy). A przecież facet jest chory i potrzebuje pomocy a nie aplauzu.

    OdpowiedzUsuń
  3. To proszę bardzo, jeszcze to (też z Gościa Niedzielnego) - "Cesarz Kaligula znany był ze swej rozwiązłości. Starożytni historycy podają, że współżył seksualnie na przeróżne dziwaczne sposoby. A publiczne spółkowanie z własnymi siostrami nie należało do najbardziej zwyrodniałych. Swego ulubionego konia wyścigowego Incitatusa uczynił Kaligula senatorem. Koń brał udział w ucztach, a Kaligula wraz ze współbiesiadnikami wznosił radosne toasty na jego cześć. Tego rodzaju poczynania cesarza tłumaczono chorobą mózgu. Piszę o tym dlatego, bo tak sobie myślę, że gdyby w tamtych czasach istniało coś takiego jak Konkurs Piosenki Eurowizji, to koń Incitatus miałby wielkie szanse, aby go wygrać.

    Wyprowadzono by zwierzę-senatora w peruce i w jakiejś kolorowej szacie, ten zarżałby, a lud pod bacznym okiem imperatora oszalałby na punkcie owego zarżenia. Europa w roku 2014 nie ma cesarza, ale ma swoją pop-kulturę oraz obowiązujące w niej ideologie, równie urocze i racjonalne co myślenie Kaliguli. Konkurs Piosenki Eurowizji wygrał zmanierowany osobnik z Austrii o ksywce Conchita Wurst, czyli baba z brodą albo chłop przebrany za babę, który zapomniał zgolić brodę. Thomas Neuwirth, bo tak nazywa się Conchita, narzekał, że jako homoseksualista jest prześladowany. Ale na tym narzekaniu nie zrobił kariery. Postanowił zostać babą z brodą. Jak się okazało, słusznie wyczuł trendy w degenerującej się Europie. Conchita przy każdym otrzymaniu punktów od głosujących krajów prawie że omdlewał, ronił łzy, chował twarz w dłoniach.

    Ale kiedy po ogłoszeniu werdyktu dotarł na scenę, nabrał natychmiast rewolucyjnej mocy i ogłosił: „Wiecie, kim jesteśmy! Jesteśmy jednością i nikt, i nic nas nie zatrzyma!”. Ich, czyli kogo? Ano homoseksualistów, lesbijek, biseksualistów, ideologów gender, bab z brodą i chłopów z piersiami. W XX wieku rewolucjoniści komunizmu głosili, że są jednością i nikt ich nie zatrzyma. Ale sami zgnili, tyle że wcześniej narobili straszliwego spustoszenia. Podobnie może być z nową ideologią, której uosobieniem stał się Conchita. Wierzę, że w dłuższej perspektywie natura i duch ludzki się obronią. I że kiedyś stanie się możliwe, by międzynarodowy konkurs wygrał artysta mający regularną rodzinę, czyli małżonka płci przeciwnej i dzieci, który wykona piosenkę o miłości Boga. Póki co mamy jednak idoli masowych imprez degenerującej się Europy. Na szczęście nie musimy tego oglądać". ks. Dariusz Kowalczyk SJ

    OdpowiedzUsuń