Film "Pilecki" od kilku dni gości na ekranach polskich kin. Swoimi spostrzeżeniami na jego temat, w rozmowie z Maciejem Woźniakiem (fronda.pl), dzieli się syn
rotmistrza - Andrzej Pilecki, zwierzając się przy okazji z przeżyć towarzyszących
premierze tego wyjątkowego tytułu:
Jak Pan osobiście odbiera te wszystkie wydarzenia związane z
premierą filmu o rotmistrzu Pileckim? Takie pytania słyszę teraz cały czas. Jak to odbieram, jak
to widzę, co pamiętam. Wszyscy pytają, wszyscy się interesują. To oczywista
sprawa, że odbieram to wszystko bardzo dobrze, jest to wspaniała rzecz, tak
premiera filmu o moim ojcu, wydanie książki "Pilecki: Śladami mojego
taty", która teraz wchodzi do księgarni, jak i wszystko wokół. Czekałem na
to bardzo długo i cieszę się z tego niezwykle, można powiedzieć, że
skaczę z radości [śmiech].
Czy myśli Pan, że historia rotmistrza może być fundamentem,
na którym da się zbudować coś trwałego? Kiedy coś jest poruszające, jednoczy ludzi, a jednoczenie
daje podstawę, by coś nowego stworzyć, zbudować jedność. Niby wiadomo, że to są
uczucia, że film ma za zadanie nas wzruszać, ale w tym przypadku to jest dobre
i pozytywne. Kiedy chcemy coś zbudować, gramy na uczuciach. Ważne jest jednak
to, by było to uczciwe i prowadziło do rzeczy dobrych. Kiedy jest nastrój do
budowy, wystarczy impuls i ludzie za to się łapią. Poruszenie i wynikający z
niego entuzjam można wykorzystać pozytywnie. Pamiętam, że kiedy byłem młodym
harcerzem, brałem udział w odbudowywaniu Warszawy z gruzów po wojnie. Wtedy
czuć było, że wszyscy chcieliśmy pomóc i coś wybudować. Własnymi rękami
odbudowałem choćby ulicę graniczną, oczywiście nie sam, to mogło się udać tylko
wspólnymi siłami. Zresztą pamiętam, że ojciec stał tam, patrzył na nas i
chwalił nas drużynowemu, że robimy dobrą robotę (cały wywiad
tutaj). Więcej informacji o filmie zamieściłam w sierpniu
tutaj.
(fot.wpolityce.pl)
Film rewelacja!!!
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze zagrana rola glownego bohatera. Marcin Kwaśny pokazal kunszt i talent aktorski. Koniecznie obejrzycie,polecam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za przypomnienie i mobilizację:) Ela
OdpowiedzUsuń