Zamieszczam piękny i niosący nadzieję artykuł o. Józefa Augustyna SJ:
"Któż z nas nie czuł się w jakiejś formie skrzywdzony? Wielu ludzi dorosłych cierpi z powodu krzywdzącego traktowania ich przez rodziców w okresie dzieciństwa. Wiele kobiet czuje się pokrzywdzonych przez ojców, mężów czy braci nadużywających alkoholu. Jakże wiele sytuacji z okresu dojrzewania nastolatek odbiera jako raniące. A ludzka miłość? To, co dla młodego człowieka winno być najpiękniejszym wspomnieniem, nieraz przemienia się w istny koszmar z powodu doznanego przy tej okazji upokorzenia i wykorzystania.
Krzywda zawsze boli
Stąd też zdarza się, że niektórzy o doznanych w życiu krzywdach niemal codziennie opowiadają najbliższym. A ponieważ słuchanie – kolejny już raz – o czyichś skrzywdzeniach jest przykre, otoczenie odsuwa się od uskarżających się, a ci odbierają to jako potwierdzenie, że są nieustannie krzywdzeni. Opowiadanie o swojej krzywdzie to tylko jedno z przyjmowanych rozwiązań. Osoby, dla których świadomość doznanej krzywdy jest zbyt bolesna, zachowują się zupełnie inaczej. Nie chcą pamiętać o doznanych krzywdach, dlatego spychają je w podświadomość i w jakiś przedziwny sposób usiłują o nich zapomnieć.
Stąd też zdarza się, że niektórzy o doznanych w życiu krzywdach niemal codziennie opowiadają najbliższym. A ponieważ słuchanie – kolejny już raz – o czyichś skrzywdzeniach jest przykre, otoczenie odsuwa się od uskarżających się, a ci odbierają to jako potwierdzenie, że są nieustannie krzywdzeni. Opowiadanie o swojej krzywdzie to tylko jedno z przyjmowanych rozwiązań. Osoby, dla których świadomość doznanej krzywdy jest zbyt bolesna, zachowują się zupełnie inaczej. Nie chcą pamiętać o doznanych krzywdach, dlatego spychają je w podświadomość i w jakiś przedziwny sposób usiłują o nich zapomnieć.
Tak bronią się przed dotkliwym bólem krzywdy. Owo
zapomnienie bywa jednak tylko pozorne. Krzywda „zapomniana” ukrywa się w
podświadomości i destrukcyjnie oddziałuje na całego człowieka. Pracuje na głębszych
pokładach, co ujawnia się nieraz w uczuciach niechęci do ludzi, ciągłym
poczuciu zagrożenia, w lękach, a nade wszystko w depresji. Powszechność stanów
depresyjnych wiąże się dziś niewątpliwie z powszechnością krzywdy doznanej w
relacjach międzyludzkich.
Głębokie doświadczenie krzywdy można porównać do infekcji
grypowej – wyleczona do końca bywa niegroźna. Zlekceważona i zaniedbana –
ujawnia się po pewnym czasie w ciężkich powikłaniach. Różne krzywdy, których
doświadczamy w życiu, na ogół nie są aż tak groźne, jak moglibyśmy sądzić. I
choć zwykle boleśnie się je odczuwa, to jednak leczone nie mają destrukcyjnego
wpływu na nasze życie.
Pielęgnowanie krzywdy
Pielęgnowanie krzywdy
Krzywdy „pielęgnowane” w świadomości czy też przeciwnie –
dławione i ukrywane – mogą zatruwać wszystko: relacje z Bogiem, z bliźnimi,
stosunek do własnego życia. Próby maskowania krzywdy sprawiają, że człowiek
skrzywdzony – w sposób wręcz niezauważalny dla siebie, ale widoczny dla
otoczenia – sam przemienia się z ofiary w prześladowcę. Dorośli, którzy
krzywdzą swoje dzieci, to często osoby same w przeszłości głęboko skrzywdzone.
Krzywdy ludzkiej nie da się bowiem ukryć.
Można ją jedynie „odcierpieć” i przyjąć jako ważne
wydarzenie własnej historii.
Zasadniczym warunkiem rozwiązania problemu ludzkiej krzywdy
pozostaje głębokie pragnienie przekroczenia jej. Jeżeli wielu pogrąża się w
poczuciu krzywdy, to tylko dlatego, że zabrakło w ich życiu wewnętrznej
determinacji, by szukać stosownej pomocy. Pomoc terapeutyczna czy duszpasterska
nie przyniesie żadnego owocu, o ile osoba skrzywdzona sama odważnie nie
zaangażuje się w uzdrowienie. Skuteczność wszelkiej pomocy zależy od osobistego
udziału w procesie uleczenia: pojednania ze sobą, Bogiem i krzywdzicielem.
Wspólnota Kościoła
Wspólnota Kościoła
Bóg, do którego zwracamy się bezpośrednio z naszym poczuciem
krzywdy, odsyła nas do wspólnoty Kościoła. Owa troskliwa, matczyna miłość
Kościoła przychodzi do nas w przepowiadaniu słowa Bożego, sakramencie pokuty,
kierownictwie duchowym, Eucharystii. Ogromną pomocą może stać się także udział
w życiu wspólnoty kościelnej, w której doświadczamy wzajemnej życzliwości,
troski i miłości. Tu pojawia się jednak pewna trudność. Polega ona na tym, iż
Kościół pociesza skrzywdzonych i pomaga im przez konkretnych ludzi, szczególnie
zaś przez duszpasterzy.
Dlatego też każdy, kto w ramach pracy duszpasterskiej chce
pomagać ludziom skrzywdzonym, powinien najpierw sam wejść w proces uleczenia
własnych zranień. Wydaje się więc rzeczą najwyższej wagi, by duszpasterze,
liderzy parafialni, osoby pracujące w poradnictwie czy katecheci szukali
uzdrowienia swojego poczucia krzywdy, tak by w ramach posługi nie przerzucali
go na ludzi, którym mają służyć. Osoba żyjąca z poczuciem krzywdy nie zrozumie
człowieka skrzywdzonego i nie będzie w stanie mu pomóc. Jej rady i uwagi
pozostaną powierzchowne i zewnętrzne, a niekiedy mogą również wprowadzać w
błąd.
Dar większego otwarcia na Boga
Leczenie z poczucia krzywdy zaczyna się już wówczas, gdy
osoba skrzywdzona uwierzy, że jej wewnętrzne uzdrowienie jest możliwe. Jeśli
Jezus wzywa nas do przebaczenia naszym winowajcom, to jednocześnie daje nam
łaskę, byśmy mogli to wprowadzić w życie. Krzywda, przyjęta w jedności z
Jezusem i potraktowana jako zobowiązanie, przestaje być zatruwającym życie
przekleństwem, co więcej – może stać się darem większego otwarcia na Boga i
głębszego rozumienia ludzi. To sam skrzywdzony, kierowany łaską Boga, ma moc
przemienić przekleństwo krzywdy w błogosławieństwo i dar. Ból krzywdy – mocą
ludzkiej pracy i siłą łaski Bożej – zostaje z czasem przemieniony w radość
przebaczenia.
Praca nad poczuciem skrzywdzenia wymaga wysiłku duchowego i
religijnego, ale też emocjonalnego i psychicznego. Choć w procesie uzdrowienia
wewnętrznego można wyróżnić płaszczyznę duchową i psychologiczną, to jednak
obie są ze sobą tak ściśle złączone, iż nie da się ich w sposób sztuczny
rozdzielać. Emocjonalność i duchowość pozostają integralnymi elementami osoby
ludzkiej i obie te płaszczyzny potrzebują siebie nawzajem. Powinny jednak zostać
podporządkowane ludzkiemu duchowi. Podobnie jak nie da się pokonać głębokiego
poczucia skrzywdzenia, odwołując się jedynie do psychologii, tak też nie można
przekroczyć go, powołując się tylko na rozumiane w sposób zawężony
doświadczenia religijne. Autentyczna religijność i duchowość łączy świat
ludzkich uczuć z otwieraniem się na działanie Bożej łaski.
Łaska przebaczenia i pojednania
Łaska przebaczenia i pojednania
Parafrazując słowa św. Pawła (por. Rz 5, 20), możemy
powiedzieć, że tam, gdzie wzmogła się ludzka krzywda, tam jeszcze obficiej
rozlewa się łaska przebaczenia i pojednania. Doznane krzywdy – dzięki łasce
Boga i ludzkiej pomocy – mogą stać się szczególnym miejscem wrażliwości na
drugiego człowieka i jego cierpienie. Radość przebaczenia w życiu osoby
skrzywdzonej nie ogranicza się tylko do przebaczenia krzywdzicielowi. Wyraża
się ona także w większej wrażliwości na bliźnich, szczególnie zaś na ludzi
cierpiących i będących w potrzebie. Radość przebaczenia to radość przyjmowania
ludzi takimi, jakimi są, radość słuchania ich, rozumienia i udzielania im
pomocy. Sam Jezus powiedział: Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu
(Dz 20, 35). o. Józef Augustyn SJ".
Źródła:
artykułu http://www.katolik.pl/tam--gdzie-wzmogla-sie-krzywda,23843,416,cz.html
grafiki: http://alivefoundation.pl/wigilia-dla-seniorow-24-grudnia-2013-warszawa/
artykułu http://www.katolik.pl/tam--gdzie-wzmogla-sie-krzywda,23843,416,cz.html
grafiki: http://alivefoundation.pl/wigilia-dla-seniorow-24-grudnia-2013-warszawa/
_______________________________
WSZYSTKIM CZYTELNIKOM BLOGA
ŻYCZĘ SPEŁNIENIA TEGO,
CO NIESPEŁNIONE,
ROZWIKŁANIA TEGO,
CO NIEROZWIKŁANE,
CO NIEROZWIKŁANE,
ORAZ
MIŁOŚCI, MIŁOŚCI, MIŁOŚCI...
dziękuje za ten wpis i modltwe. Ja właśnie należę do osób dla których wigilia kojarzy sie z trudem i cierpieniem. wszyscy sie śmieją, a ja jestem sama.
OdpowiedzUsuń"Lekarstwo na samotność-być z BOGIEM."J.Twardowski
UsuńBóg działa przedziwnie, często nie tak jakbyśmy sobie planowali. ON przychodzi w ciemności, kiedy często my jesteśmy słabi i bezbronni. Staje przy Tobie, wyciąga do Ciebie rękę i zaprasza Cię do tańca, każdego dnia Twojego życia, to ON jest Królem i ON będzie prowadził, trzeba tylko wyciągnąć rękę i dać się poprowadzić. ON czeka na Ciebie i nigdy nie zrezygnuje! Życzę Ci, aby Twoja samotność jaką przeżywasz, przyciągnęła BOGA-MIŁOŚĆ, niech rozświetli Twoje życie, uczyni je pełnym sensu i radością. aga
Tak to prawda, takich osób samotnych jest wiele. Ja tez nie zawsze dobrze czuje sie w te swieta własnie dlatego ze kazy przyjeżdża z rodziną a ja jestem sama. I niestey smutek w tym wszytkim sam przychodzi. Tez się łacze w modlitwei za osoby samotne, szczególnie kobiety.
OdpowiedzUsuń