czwartek, 14 listopada 2013

Nie taki kotek słodki, jak go malują?

Słodki kotek, miła przytulanka, niezbędny pluszak w na półach naszych pociech. Czy coś w tym złego? Pozornie nie. Znalazłam jednak artykuł, który przedstawiając konkretne argumenty, demaskuje pozorną niewinność tej zabawki. Przeczytajcie same.

"Wielu rodziców zadaje sobie pytanie: czy postać miłego kotka bez ust może być niebezpieczna dla ich dzieci? Warto poznać kilka argumentów, które pomogą udzielić odpowiedzi na to pytanie.

„Muminki też nie miały ust”

Podczas jednego z pierwszych publicznych wykładów, kiedy omawiałem prezentację „Odebrać dzieciom niewinność”, pewien rodzic zapytał mnie o „szkodliwość Hello Kitty”. Zdziwiony zapytałem: „A co szkodliwego może być w tym kotku?” Usłyszałem odpowiedź: „Bo nie ma ust”. „Muminki też nie miały ust”- odpowiedziałem, postanawiając sobie w duchu, że nieprędko dam się namówić na  szukanie się zła tam, gdzie go nie ma. Ponieważ pytanie o Hello Kitty pojawiło się jeszcze kilka razy, obiecałem spełnić życzenia zaniepokojonych rodziców. W krótkim czasie okazało się, że nie taki kotek słodki, jak go malują…

Z pewnością Hello Kitty nie należy do grupy zabawek jednego sezonu. To rodzaj ogólnoświatowego fenomenu kulturowego, który od 40 lat istnieje na rynku i zdobywa serca kolejnych pokoleń. To zabawka, która przyciąga nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Hello Kitty to więcej niż postać z bajki, to synonim pewnego stylu łączącego miliony ludzi na świecie, znak rozpoznawczy wielu subkultur. Hello Kitty to także potężna maszyna do robienia pieniędzy, wokół której powstaje mnóstwo gadżetów i towarów.

W ostatnich tygodniach przez media przetoczyła się dyskusja na temat rzekomej szkodliwości bądź nieszkodliwości Hello Kitty. Zafundowano nam przegląd spektrum fenomenu: od skrajnych opinii, wedle których ów kotek miałby być kolejnym wcieleniem diabła, po opinie zagorzałych fanów, dla których nic lepszego od Hello Kitty nie mogło się w życiu przytrafić. Nagonka środowisk i mediów liberalnych na osoby kwestionujące wartość tej zabawki nadawały sprawie dodatkowego kolorytu. Choć przeciwnicy Hello Kitty powoływali się na dobro dzieci, mainstreamowe media nie podjęły próby uczciwego przedstawienia opinii publicznej ich argumentów. W zamian za to, nagminnie manipulowano wypowiedziami i faktami na temat tej zabawki. Okazja do ośmieszenia środowisk wychowawców katolickich stała się ważniejsza niż troska o dobro dzieci i obowiązek uczciwego przekazywania informacji.

Hello Kitty budzi skraje emocje – od potępienia do skrajnego zachwytu. Przysłuchując się argumentom używanym przez obie strony sporu, zauważamy, że zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie brakuje racjonalnych argumentów, na podstawie których można by uczciwie ocenić przydatność tej zabawki dla rozwoju dziecka bądź zaoferowania mu zdrowej, bezpiecznej rozrywki.


Hello Kitty - zabawka dla dzieci i.... dorosłych. 

Podstawowe pytanie odnośnie kontrowersji wokół Hello Kitty brzmi nie tyle „czy Hello Kitty jest złe”, ale: czy możliwe jest, że na rynku producentów zabawek dla dzieci funkcjonuje firma, która tworzy produkt cieszący się zainteresowaniem wśród dzieci i równocześnie ta sama firma umieszcza produkt w specyficznych, nieodpowiednich dla dzieci kontekstach?  Czy jest moralnie dopuszczalne, aby firma produkująca treści dla dzieci, równocześnie te same treści oferowała dorosłym, w przestrzeniach właściwych dorosłym, narażając dzieci na deprawację? Kontrowersje wokół Hello Kitty wiążą się zatem nie tyle z jej pochodzeniem, lecz kontekstami, w których producent tej postaci decyduje się ją umieszczać.

Firma Sanrio nie ułatwia obrońcom Hello Kitty zadania: kierowanie tego samego produktu do tak specyficznych grup jak dzieci i dorośli to bardzo ryzykowny i niebezpieczny pomysł. Producenci słynnego kotka bronią się – fani Hello Kitty dorastają wraz z tą postacią! Pragną mieć ją przy sobie bez względu na wiek! Sentyment do tej zabawki nie pozwala się z nią rozstać. Pragną towarów dla dorosłych, które będą kojarzyły się im z beztroskim dzieciństwem, będą uprzyjemniały dorosłe życie, nawet w najbardziej intymnych chwilach. Takie postawienie sprawy jest dla producenta Hello Kitty argumentem uzasadniającym produkcję przedmiotów z Hello Kitty, które jednoznacznie są nieodpowiednie dla dzieci.

Czas postawić pytanie: jeśli z myślą o dzieciach tworzy się jakiś produkt, to czy bezpieczne dla pierwotnego odbiorcy będzie wyjście poza docelową grupę?  Takie zjawisko zaistniało w świecie producentów zabawek, choć nie tylko. Powstał  swoisty bałagan, gdzie trudno odróżnić, które produkty oferowane są dzieciom, a które dorosłym. Rodzic, przekonany, że kupuje zabawkę bezpieczną dla dziecka, po jakimś czasie przekonuje się, że tej zabawce towarzyszy cała gama innych przedmiotów i zjawisk kulturowych (muzyka, książki, filmy, gry komputerowe etc.), które zawierają elementy rozrywki właściwej wyłącznie dorosłym. Uzasadnionym zatem żądaniem klientów byłoby umieszczanie na opakowaniach znaków „produkt przyjazny dzieciom”. Pod tym hasłem rodzic miałby gwarancję producenta, że wokół tej zabawki nie powstanie nic, co mogłoby kierować uwagę dzieci na niewłaściwe konteksty.

Najpoważniejsze zarzuty przeciwników Hello Kitty dotyczą obecności produktu dla dzieci w przestrzeniach przeznaczonych wyłącznie dla dorosłych. Uwaga ta odnosi się szczególnie do branży erotyczno-pornograficznej, która bez skrupułów wykorzystuje postać Hello Kitty dla uatrakcyjnienia swoich produktów. Nie możemy z całą pewnością powiedzieć, czy każdorazowe wykorzystanie postaci Hello Kitty w tej branży dokonywało się za zgodą Sanrio. Znając jednak zasady obowiązujące w handlu i przemyśle rozrywkowym, możemy zakładać, że lokowanie Hello Kitty na produktach związanych z branżą dla dorosłych w niejednym przypadku musiało odbyć się za zgodą Sanrio, z zachowaniem zasad sprzedaży licencji na wykorzystanie wizerunku. Do wysuwania takiego wniosku upoważnia nas brak jednoznacznych deklaracji Sanrio sprzeciwiających się umieszczaniu Hello Kitty na sex-gadżetach (np. prezerwatywach). Kiedy rozpoznajemy skalę zjawiska, naiwnością byłoby przypuszczać, że odbywa się to poza wiedzą i zgodą Sanrio i że decydenci tej firmy nie domyślają się, że obecność w branży erotyczno-pornograficznej produktu ściśle zakorzenionego w świecie doświadczeń dzieci, może doprowadzić do kontaktu dziecka tą branżą. Dla dziecka nie ma znaczenia na jakich produktach pojawia się ukochana postać. Dziecko jest w stanie zainteresować się wszystkim, na czym widnieje ulubiony kotek.


Hello Kitty gościnnie w sex-shopie?

Pozytywne skojarzenia wiążące się z tą postacią każą dziecku każdy z przedmiotów uznać za wart szczególnej uwagi. Postać Hello Kitty na prezerwatywach, bieliźnie erotycznej i dziesiątkach innych sex-gadżetów może stać się dla dziecka furtką nie tylko do branży pornograficznej, ale także do nieświadomego wchodzenia w relacje (np. przez Internet) z dorosłymi osobami, które wykorzystują Hello Kitty jako wabik, aby włączyć dziecko w obszar swoich seksualnych dewiacji. Jest niemała liczba osób z poważnymi zaburzeniami psychicznymi na tle seksualnym, dla których silnym bodźcem erotycznym są przedmioty produkowane dla dzieci oraz postaci ze świata bajek i kreskówek umieszczane w kontekstach porno. Powszechna obojętność, o ile nie przyzwolenie na wykorzystywanie treści i produktów dla dzieci w branży porno, to swoisty ukłon społeczeństwa w kierunku pedofilów i fetyszystów. Ofiarami obojętności społecznej będą jednak dzieci, nie potrafiące krytycznie oceniać kontekstów, w których dorośli umieszczają ich ukochane postaci i zabawki.

Postać Hello Kitty lokowana w takich przestrzeniach zagraża niewinności dzieci, które zaczynają interesować się sex-gadżetami tylko dlatego, że ktoś umieścił tam ich zabawki  i dlatego każdy taki przedmiot kojarzy się im jako atrakcyjny i dobry. Choć dzieciaki nie znają przeznaczenia sex-gadżetów, wcześniej czy później znajdzie się ktoś wśród rówieśników czy dorosłych, kto im wyjaśni, a może nawet pokaże, do czego takie „zabawki” naprawdę służą…  W ten sposób Hello Kitty staje się instrumentem seksualizacji dzieci, oswajania ich z branżą porno. Obecność postaci z bajki łagodzi drastyczność i wulgarność erotycznego przekazu, ale w ostateczności prowadzi do oswojenia, a następnie do uzależnienia się dzieci od takich bodźców. Przemysł porno walczy o dzieci, bo dziecko to potencjalny klient, wierny branży na długie lata. Zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia, by jak najwcześniej wprowadzać dzieci w edukację seksualną, dają branży erotycznej znakomite alibi, aby bezkarnie domagać się obecności postaci ze świata specyficznego dla dzieci na produktach dla dorosłych, dzięki czemu dzieci będą oswajać z nimi i chętnie z nich korzystać.

Poważne argumenty przeciwko Hello Kitty dotyczą także sfery psychiczno-duchowej. Prawidłowy rozwój dziecka w tej sferze domaga się obecności treści i zabawek, które będą kształtowały bezwzględnie pozytywny i bezpieczny obraz świata. Obecność tego, co negatywne (tzw. czarnych charakterów), musi być dostosowana do dziecięcej wrażliwości. Nie może wychodzić poza niezbędne minimum, które pozwoli rodzicowi czy wychowawcy wyjaśnić i oswoić dziecko z ideą zła i cierpienia.

Okultyzm i Hello Kitty?

W przypadku Hello Kitty trudno jednoznacznie uznać reprezentowany przez tę postać świat i jego konteksty za bezwzględnie bezpieczne dla dziecka i pozytywne. O ile kreskówki, na których pojawia się kotek, mogą uchodzić za wolne od „ciemnych treści”, inaczej sprawa ma się z gadżetami dostępnymi w internetowym sklepie Sanrio.  Potencjalny mały klient może nabyć wiele przedmiotów związanych z postacią kultowego kotka. Wśród wielu towarów, niestety znajdziemy i takie, które umieszczają kotka bez ust w niezrozumiałych, makabrycznych kontekstach. Odzież, gadżety, torebki, portfele, na których Hello Kitty umieszczana jest w sąsiedztwie czaszek, piszczeli, upiorów stylizowanych na Hello Kitty, dziwacznych, budzących grozę postaci, rodzi pytanie: jaki motyw kierował designerami Sanrio, by tworzyć tak ponure konteksty dla postaci, która mają kojarzyć się z beztroską i pogodą? Ciemność, potwory i śmierć to nie są konteksty przyjazne dzieciom. Takie zabawki i gadżety, nabyte przez dziecko czy rodzica ze względu na pojawiającego się na nim modnego kotka, w istocie niepokoją dziecko symboliką śmierci, znieczulają na to, co groźne i mroczne, odbierają pogodę i beztroskę, rodzą postawę relatywizmu względem zła.

Dla rodziców i dzieci wyznających wiarę w Jezusa Chrystusa, nie bez znaczenia jest fakt, że postać Hello Kitty umieszczana bywa nierzadko w typowo okultystycznych i satanistycznych kontekstach. Miły kotek obok pentagramów i wielu innych symboli znanych ze świata satanizmu i magii, prowadzi  dziecko do niebezpiecznych duchowo kontekstów, takich jak sekty satanistyczne oraz „zabawy”, np. kartami Tarota. Magia, okultyzm, znaki i symbole powiązane z tą przestrzenią, nie są dla chrześcijan obojętne, wpływają destrukcyjnie na nasze relacje z Bogiem, są przeciwne chrześcijaństwu. Przymykanie oczu na obecność takich symboli i „magicznych zabawek” w otoczeniu dziecka jest brakiem roztropności, rodzajem duchowej schizofrenii, brakiem konsekwencji w wychowywaniu religijnym dziecka oraz dowodem nieznajomości nauki Biblii i Kościoła. Dziecko, bawiąc się przedmiotami powiązanymi z tym, co bałwochwalcze, nie potrafi zrozumieć radykalizmu Bożych przykazań i ich bezwzględnej obowiązywalności. Nie potrafi jednoznacznie rozpoznać niebezpieczeństwa, kryjącego się w obecności ulubionej postaci w szkodliwych duchowo kontekstach, przez co wprowadzone zostaje  w przestrzeń symboliki ciemności i naraża się na poważne problemy duchowe.  


Demoniczny, hedonistyczny, seksoholiczny zespół i kotek, czyli Kiss i  Hello Kitty...

Szczególnie kontrowersyjną decyzją firmy Sanrio było podjęcie w 2012 roku współpracy promocyjnej z zespołem KISS. Grupa, znana wielu wielbicielom muzyki rockowej na całym świecie, stała się oficjalnym ambasadorem zabawki. Jeden z liderów grupy, Gene Simmons, tak wypowiedział się o popularności swojego zespołu: „Jest wiele słynnych zespołów. KISS w tamtych czasach stał się kulturą, stał się ikoną. Istniały święta [Halloween], kiedy ludzie przebierali się za nas. (…) KISS przeniknął do kultury w sposób, w jaki nie udało się to innym zespołom. Słyszymy o dzieciach nazywanych tytułami naszych piosenek”.

Bez wątpienia, zespół jest fenomenem na rynku muzycznym. Zasadnicza wątpliwość odnośnie współpracy promocyjnej firmy produkującej zabawki dla dzieci z KISS odnosi się do fundamentalnej nieprzystawalności tych przestrzeni oraz stylu, przekazu i estetyki, którą posługuje się zespół. Grzegorz Kasjaniuk, dziennikarz i publicysta muzyczny wyjaśnia: „To demoniczny, hedonistyczny, seksoholiczny zespół".  Przeciwnicy współpracy Sanrio z KISS podkreślają głównie związki zespołu z estetyką satanizmu, ale Kasjaniuk wyjaśnia:  „W odróżnieniu od wielu innych kapel, nigdy nie zadeklarowali się jako sataniści, a wśród kompozycji, które nagrali jest sporo ballad, miłosnych piosenek, wręcz popowych kompozycji, więc ta mroczność nie do wszystkiego się odnosi. Na pewno odnosi do wizerunku basisty zespołu Simmonsa i wybranych utworów, jak z płyty “Destroyer”, czy ze ścieżki dźwiękowej do filmu “Music from "The Elder".

Choć członkowie grupy KISS oficjalnie odżegnują się od związków z satanizmem, znani są z kontrowersyjnych zachowań na scenie i bluźnierczych tekstów piosenek. Fani doszukują się ukrytych znaczeń w nazwie grupy. Według nich "KISS" to nie „pocałunek”, ale akronim: Knights/Kings/Kids In Satan’s Service. Grzegorz Kasjaniuk wyjaśnia jednak: „Wg mnie KISS nie oznacza "Rycerze w służbie szatana". To mit, który zespół pozwala rozprzestrzeniać, ponieważ pomaga sprzedawać płyty. Akronim został podchwycony i rozpropagowany przez środowiska protestanckie już po wydaniu pierwszej płyty “Kiss” z 1970 roku. Wtedy to podczas pierwszego wywiadu dla pisma Circus, Gene Simmons powiedział, że ciekawi go jak smakuje ludzkie ciało. Nie odpowiedział też na pytanie, czy czczą szatana.

Simmons zrobił to z premedytacją, by promować zespół, nadać mu aurę tajemniczości. Wbrew pozorom samo KISS ma większe znaczenie, niż przypisywany im akronim (w sumie to ten najbardziej znany, bo jest też kilka innych). KISS pisane wielkimi literami uwypukla znaczenie pocałunku – może on być judaszowy, wyuzdany, erotyczny, być przypieczętowaniem, bądź okazaniem uległości”. Kolejne kontrowersje związane z KISS to promowany wizerunek sceniczny. Basista zespołu, Gene Simmons nazywa siebie Demonem, a w czasie koncertów pluje czymś, co przypomina krew. Kasjaniuk tak tłumaczy ten makabryczny image artysty: „To, że scenicznie określa siebie demonem, jest najbardziej trafne. Nie ma tu często mowy o szatanie, czy diable, tylko demonie, tym, który jest demonem seksu. Demonem, który zgodnie z zapisem w apokryficznej Pierwszej Księdze Henocha, powstał z bezprawnego obcowania aniołów z kobietami ludzkimi. Gene Simmons w swoim przebraniu obrazuje siebie też niejako na samego szatana, nie mówiąc o tym otwarcie. Ma trzy skrzydła (tak jak trzy pary mają serafini, do których należał ten upadły)  – o czym Simmons wiedział dobrze studiując Talmud . Dwa czarne skrzydła ma niczym nietoperz, a trzecie symbolizuje jego gitara basowa. To skrzydło ścinające, karzące, grzmiące i falliczne.

Simmons w swojej autobiografii dla Crown Publisher wyliczył, ze przez 30 lat swojej kariery muzycznej współżył z 4600 kobiet. Każdej z nich zrobił zdjęcie polaroidem – dlatego wie, ile ich było. Owładnięty jest seksem i ma na to wytłumaczenie, gdyż przyznaje się do hedonizmu – nie wierzy w życie po śmierci, chce doznać wszystkiego, co przyjemne”. Wszelkie odniesienia kontekstualne w przekazie KISS odnoszącym sie do tego, co demoniczne, trzeba rozpatrywać w tym właśnie kontekście - seksualnym. Jeśli zatem dziecko zainteresuje się grupą KISS, bo często pojawiała się w kontekście ulubionej zabawki, będzie kojarzyło tę grupę pozytywnie. Niestety, treści towarzyszące grupie trudno uznać za inne niż demoralizujące i destrukcyjne. Świadczy o tym pobieżna analiza treści piosenek. W utworze „God of Thunder” pojawiają się słowa: „Urodziłem się (…) wychowywany przez demony (…) Urok pod którym jesteś, będzie odzierał cię z dziewiczej duszy (…) Zbieram ciemność, by mi służyła”. Grzegorz Kasjaniuk wyjaśnia: „Nie bezpośrednio satanizm, a seks stał się podstawowym elementem przekazu zespołu. Przytaczana kompozycja “God of Thunder” opowiada o seksualnej uległości i poddaństwie”. Przekaz towarzyszący grupie KISS to świat dokładnie przeciwny wrażliwości dzieci.

Najwyraźniej jednak producent Hello Kitty jest innego zdania, podobnie jak członkowie grupy KISS, którzy podjęli się współpracy promocyjnej z Sanrio. W popularności i kontrowersjach wokół tej decyzji, obie potęgi widzą dla siebie kolejną szansę marketingową, będącą obietnicą sporych zysków. Powstał szereg produktów związanych z KISS oraz rodzina kotków stylizowanych na członków zespołu. Wydaje się zatem uzasadnionym wniosek, że w obu przypadkach sukces finansowy przedłożony został ponad dobro dzieci, które naraża się na kontakt z wybitnie wrogą przestrzenią. Grzegorza Kasjaniuk konkluduje: "Gene Simmons w 2002 roku powiedział, że najbardziej liczą się dla niego pieniądze po powietrzu i jedzeniu. Simmons nigdy nie był narkomanem i alkoholikiem, co wg jego matki było najważniejsze. To, że jego fani stają się narkomanami, alkoholikami, a najgorsze, że seksoholikami uzależnionymi od pornografii, jego już nie interesuje, każdy ma możliwość wyboru. Simmons szczyci się tym, że KISS ma fanów od 3 do 80 roku życia. Pieniądz przede wszystkim".


Kultowa zabawka?

Osoba domyślająca się podstawowych zasad prawidłowego rozwoju dziecka ma uzasadnione, moralne wątpliwości, aby zaakceptować fakt, iż zespół, operujący otwarcie estetyką makabry i hedonizmu, reprezentuje wśród dzieci kultową zabawkę. Istnieją obawy, że powiązanie Hello Kitty z zespołem KISS może doprowadzić dzieci w przyszłości do zainteresowania się estetyką grozy, perwersyjnego seksu i związania się z hedonistycznymi subkulturami i praktykami.  Prezentacja tych tez to nie bezmyślna próba szukania dziury w całym, ale efekt racjonalnej analizy konkretnych kulturowych faktów.
To nie koniec kontrowersji związanych z marketingowymi decyzjami Sanrio. W 2013 roku firma podjęła decyzję o produkcji piwa Hello Kitty w sześciu owocowych smakach o obniżonej zawartości alkoholu. Ponownie trzeba zadać pytanie: czy produkt z gruntu przeznaczy dla dorosłych można promować i reklamować za pomocą postaci bliskiej wrażliwości dzieciom? czy taka decyzja nie spowoduje, że dzieci będą sięgać po piwo tylko dlatego, że na etykietce widnieje ich ulubiony kotek?


Podsumowując wszelkie kontrowersje, można zebrać je w konkretne punkty:

1. Postać Hello Kitty jest dla dzieci niebezpieczna w tym względzie, iż bywa umieszczana w kontekstach bezwzględnie szkodliwych dla dzieci.
2. Kontrowersyjna polityka wizerunkowo-marketingowa firmy Sanrio nie pozwala przewidzieć, w jakich kontekstach użyta zostanie ta postać w przyszłości i czy będą to konteksty bezpieczne dla dzieci.
3. Polityka udzielania licencji na wykorzystanie postaci Hello Kitty przez firmy produkujące treści lub produkty niebezpieczne dla dzieci, udowadnia, że bezpieczeństwo dzieci NIE jest dla Sanrio priorytetem.
4. Firma Sanrio nie podejmuje moralnego obowiązku spoczywającego na każdym producencie treści dla dzieci, by zatroszczyć się o dobór właściwych kontekstów dla produktu przeznaczonego dla dzieci.

Uważny obserwator fenomenu Hello Kitty zadaje sobie pytanie: jakie tabu, jaką kolejną granicę przekroczyć może dziś firma produkująca zabawki dla dzieci, aby rodzice i  wychowawcy zrozumieli, że ulubiona zabawka ich dzieci może być dla nich arcyszkodliwa? Na forach portali społecznościowych coraz dobitniej brzmią głosy rodziców, którzy oświadczają, że skoro producent Hello Kitty podejmuje decyzje szkodliwe dla dzieci, a swoją pozycję marketingową buduje wokół kontrowersji, właściwym wyjściem jest bojkot konsumencki oraz troska, aby produkty produkowane przez Sanrio nie znalazły się w rękach ich dzieci. Gdy informacja o szkodliwych działaniach marketingowych Sanrio dotrze do większości rodziców, być może skończy się era budowania fortun kosztem dzieci. Bye bye, Kitty!

Ks. Sławomir Kostrzewa"

Źródło:  http://www.fronda.pl/a/hello-kitty-a-co-szkodliwego-moze-byc-w-tym-kotku,31945.html

1 komentarz: