Mój przyjaciel pracuje w telewizji i czasami — nie zdarza się to często —
następuje u nich zmiana programu. Na przykład przedłużają się niespodziewanie
jakieś zawody sportowe czy transmitowana na żywo debata polityczna albo coś w tym
rodzaju. Wtedy niezależnie od tego, co miano nadawać, trzeba program szybko
zmienić, nie bacząc na to, czego widzowie oczekiwali.
Otóż pewnego razu mój przyjaciel jest w pracy... i nagle ogłaszają zmianę. Przygotowuje się program zastępczy, a on nie może się skupić. Miał właśnie bardzo trudną sytuację w domu. Nieustannie się z żoną kłócili. I to jak kłócili! W dodatku w obecności dzieci. Oboje wiedzieli, że nie należy się kłócić w obecności dzieci. Jednakże nie mogli się powstrzymać — i chociaż się kochali i jedno nie mogłoby bez drugiego żyć, ich kłótnie były gniewne. Kłócili się, jak się kłóci tyle małżeńskich par, właściwie o nic. Po kilku dniach pamiętali, że tego a tego dnia strasznie się pokłócili, ale absolutnie nie wiedzieli już, o co.
A więc mój przyjaciel przygotowywał ów program zastępczy i nagle przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Jeszcze tego wieczoru — mieli w domu miły nastrój i rozmawiali, popijając wino — powiedział żonie o tym swoim pomyśle. To, co mu przyszło na myśl, nie da się zrealizować z ludźmi bez poczucia humoru i umiejętności spojrzenia na rzeczy z dystansu, ale żona przyjaciela na szczęście jedno i drugie miała.
Otóż powiedzieli sobie, że niezwłocznie to wypróbują. Skoro tylko jedno z nich zacznie się kłócić — nawet nie kłócić, wystarczy, że zacznie być nagle niemiłe — to drugie nie zachowa się tak samo, lecz powie cicho: ZMIANA PROGRAMU. To wszystko.
I tamto pierwsze z nich musi zmienić program. Powinno się uśmiechnąć. Powinno spróbować powiedzieć coś miłego. Jeśli tego nie zrobi — tak się umówili — musi temu drugiemu kupić butelkę doskonałego francuskiego wina... które oczywiście wypiją potem razem.
Spróbowali. I — okazało się, że to działa. Chociaż, jak mi mówił przyjaciel, niejednokrotnie był tak wściekły, że stokroć wolałby kupić żonie to francuskie wino, niż przestać się kłócić. Lecz tu nie chodzi o wino. Nie chodzi o zabawę. Chodzi o coś o wiele ważniejszego i oboje to wiedzieli.
Im więcej jest między dwojgiem ludzi niemiłych chwil, tym większe jest niebezpieczeństwo, że w końcu dojdzie między nimi do tragedii. I od tego są tutaj — zmiany programu.
Wymaga to niewątpliwie szerszego horyzontu spojrzenia i dystansu wobec siebie, ale kto się na to zdobędzie, jest na najlepszej drodze do tego, by zmienić swoje życie... rozświetlić je...
Niekiedy wystarcza jedno jedyne słowo, aby ciężka atmosfera, która nas otacza, uległa zmianie i byśmy się znaleźli w orzeźwiającej aurze. Wystarczyło tak niewiele: zmiana programu.
Te zmiany programu zacząłem również praktykować w odniesieniu do kilkorga ludzi. Okazało się, że są one pomocne nie tylko w relacjach między małżonkami, ale także między rodzicami i dziećmi, między pracodawcami i pracownikami. I potrafią wiele zdziałać. Ileż takich relacji pięknie by się rozwijało, ileż światów, pięknych emocjonalnych światów by nie znikło, gdybyśmy tylko potrafili w porę dokonać czegoś tak zdawałoby się niepozornego... Tyle że w rzeczywistości istotnego i podstawowego... Zmiany programu".
Powyższy w całości pochodzi z niezwykłej książki Eduarda Martina "Radości dla duszy".
Jest w niej więcej takich perełek. Polecam!
Alicja, bardzo dobrze doradził Ci twój przyjaciel, bo "Nie ma lepszego sposobu pobudzania dobroci w ludziach, niż traktować ich tak, jakby już byli dobrymi." Oczywiście nie mówię, że jest to łatwe, bo są różne sytuacje życiowe, ale wiem na pewno, że to działa i ,że uśmiech, dobre słowo, jakiś miły gest, mogą zdziałać cuda w naszym życiu. aga
OdpowiedzUsuńAga, to nie mój osobisty przyjaciel mi doradził, ale przyjaciel narratora;) Tekst w całości pochodzi z książki: "Radość dla duszy". Jest postawiony cudzysłów...
Usuńups...jakoś za szybko to przeczytałam i nie zwróciłam uwagi na cudzysłów....:)aga
UsuńŚwięte słowa!:-) Dzięki, że to zamieściłyście. Myślę o mojej rozpadającej się znajomości, czy jeszcze może jej pomóc "zmiana programu":-) Trzeba próbować, bo "nikt nie jest samotną wyspą" i "potrzebujmy siebie nawzajem", prawda? Uściski1 Będę myślami z Wami w sobotę przeżywając DN w W-wie. Wspierajmy się modlitwą!:-) B.
OdpowiedzUsuń