Powstanie Styczniowe to zryw narodu polskiego skierowany
przeciwko rosyjskiemu zaborcy i terrorowi wprowadzanemu z coraz
większą siłą na ziemiach okupowanych (łamanie Konstytucji, rusyfikacja,
represje wobec Polaków). Wybuchło 22 stycznia 1863 w Królestwie Polskim i 1
lutego 1863 na Litwie. Było największym polskim powstaniem narodowym. Od samego początku przyjęło formę walki partyzanckiej, bez własnego wojska
(którego nie mieliśmy od 30 lat). Realnie rzecz biorąc, powstańcy nie mieli szans w otwartym
polu w starciu z liczniejszymi wojskami rosyjskimi. Pomimo tak miażdżącej dysproporcji sił, walki trwały jednak blisko dwa lata. Świadczy to o ogromnej determinacji walczących powstańców.
Ale skoro taka przegrana, to czy Powstanie Styczniowe było potrzebne? Poniżej zamieszczam opinię Jakuba M. Bulzaka ze strony poslaniec.pl. Chętnie poznam także Wasze spostrzeżenia i refleksje. Zachęcam do dzielenia się komentarzach. Jeśli macie ciekawe linki do artykułów i wypowiedzi historyków czy patriotów, zachęcam do załączenia.
Ale skoro taka przegrana, to czy Powstanie Styczniowe było potrzebne? Poniżej zamieszczam opinię Jakuba M. Bulzaka ze strony poslaniec.pl. Chętnie poznam także Wasze spostrzeżenia i refleksje. Zachęcam do dzielenia się komentarzach. Jeśli macie ciekawe linki do artykułów i wypowiedzi historyków czy patriotów, zachęcam do załączenia.
"Niedostatecznie przygotowane, rozpoczęte w złej porze
roku, zbyt optymistycznie obliczone na masowe poparcie społeczeństwa
rosyjskiego i państw zachodnich. Od początku występowała ogromna dysproporcja
sił ochotniczej armii powstańczej wobec regularnej armii rosyjskiej (stosunek 1
do 8, a
nawet 1 do 10). Zabrakło skoordynowanego dowodzenia. Już w pierwszych dniach
założona taktyka okazała się niemożliwa do zrealizowania. Spory między
stronnictwami "białych" i "czerwonych" paraliżowały
podejmowanie decyzji. Nieudolność niektórych dowódców okazywała się tragiczna w
skutkach. Walki pochłonęły nieustaloną liczbę ofiar (szacunkowo 10-20 tys.
osób), do której doliczyć możemy kilkuset skazanych na karę śmierci, zesłanych
w kilku falach na Syberię (ok. 40 tys.), emigrujących na Zachód (ok. 10 tys.),
mnożąc to przez liczbę matek, ojców, sióstr, braci, dzieci dotkniętych żałobą,
rozłąką, życiowymi dramatami.
Przytoczonych wyżej faktów nie da się pominąć i zawsze będą stanowić argumenty dla przeciwników powstania. Ale postawienie kropki w tym miejscu byłoby udzieleniem odpowiedzi połowicznej. Bowiem powstanie styczniowe w szerszej perspektywie, oceniane z uwzględnieniem dalekosiężnych skutków i procesów, które zainspirowało, traci wyłącznie negatywny wymiar.
Trzeba pamiętać, że wybuchło ono po prawie siedemdziesięciu latach nieistnienia państwa polskiego (oznacza to, że walczyło w nim trzecie pokolenie Polaków urodzonych już pod zaborami) i po trzydziestu latach od poprzedniego zrywu, stając się przez to niezwykle wymownym dowodem żywotności "narodu bez państwa". Trudnym do wyobrażenia w ówczesnej atmosferze politycznej w Polsce aktem było przyłączenie się do powstania stronnictwa "białych", diametralnie różniących się programem politycznym od rewolucyjnie nastawionych "czerwonych", którzy przygotowywali i wywołali styczniową insurekcję. "Biali" byli od początku przeciwni zbrojnemu wystąpieniu, realnie oceniali szanse jego powodzenia i postulowali ewolucyjne rozwiązywanie głównych problemów społecznych (zwłaszcza najbardziej palącej kwestii uwłaszczenia chłopów). Kiedy jednak powstanie się rozpoczęło, postępując wbrew sobie, przedłożyli konieczność utrzymania narodowej jedności nad wierność własnym koncepcjom.
Profesor Andrzej Chwalba w swojej syntezie XIX-wiecznej historii Polski napisał: Powstanie styczniowe było najbardziej romantycznym polskim powstaniem narodowym. Od początku nie miało widoków na powodzenie militarne. Zwyciężyły tylko imponderabilia powstańców: wolność i niepodległość nie znają ceny, a naród ma obowiązek przypominania sobie i światu, że żyje i nie wyraża zgody na ćwierć środki, nie akceptuje rozbiorów. Zgadzając się z tym sądem, powinniśmy jednak zgłosić zastrzeżenie do słowa "tylko". Niektórzy mogą je zrozumieć (choć nie taka była intencja autora) jako wyraz pogardy, że tak wielkie przedsięwzięcie, przynosi tylko tak ulotne skutki. Ale czy zwycięstwo takich imponderabiliów nie jest powodem do chwały? Z drugiej strony, czy powstanie styczniowe nie odniosło innych zwycięstw? Wysiłek organizatorów i przywódców powstania, skutkujący stworzeniem podziemnych struktur państwowych, był doświadczeniem bez precedensu i stanowił później, w okresie II wojny światowej, wzór dla organizujących Polskie Państwo Podziemne, organizm niemający sobie równych w całej historii (którego twórcy wprost odwoływali się do tradycji powstania styczniowego). Ważnym, a jednocześnie paradoksalnym skutkiem powstania styczniowego było zwycięstwo w świadomości polskich elit idei pozytywistycznych. Paradoks polegał na tym, że powstanie wywołane romantycznym duchem, stało się surowym weryfikatorem tej tradycji, ale także na tym, że podejmowane działania, zgodne z założeniami nowego nurtu myślowego (praca u podstaw, praca organiczna), w dalszym ciągu wynikały z romantycznych przesłanek. Doskonałą, alegoryczną ilustracją tego paradoksu jest postać głównego bohatera Lalki - Stanisława Wokulskiego. Polskie elity podejmowały wyzwania współczesności, ale motorem ich działań była miłość do Ojczyzny, którą zamierzali w przyszłości wskrzesić. To przebudowanie mentalności było skutkiem najtrwalszym i jednym z najważniejszych - pozwoliło polskiemu społeczeństwu przynajmniej w części skrócić cywilizacyjny dystans wobec społeczeństw zachodnich, jaki narastał od XVII w. Podobnie jak zakończone powodzeniem budzenie narodowej świadomości wśród chłopów. Reakcje chłopów, którzy po carskich ukazach uwłaszczeniowych nie tylko odmówili poparcia powstańcom, ale niejednokrotnie zwrócili się przeciwko nim, ostatecznie udowodniły, że dopóki nie ziści się wezwanie Krasińskiego z Szlachtą polską - polski Lud, nie można myśleć o skutecznej walce o niepodległość, nawet jeśli walka ta nie oznacza już wywoływania kolejnych insurekcji, wszak chłopi nie tylko "bronią", ale także "żywią".
Po co zatem było powstanie styczniowe? Może właśnie po to, by
ufundować odrodzoną Rzeczpospolitą. By na przełomie wieków XIX i XX zabiegali o
nią i arystokraci i burżuazja, i inteligencja i chłopi. By stać się wzorem dla
powstańców wielkopolskich i śląskich, dla walczących z bolszewikami i
broniących kraju we wrześniu 1939 r., wreszcie dla żołnierzy Polski Podziemnej.
A po co nam jest powstanie styczniowe? Po co mamy wspominać
jego 150. rocznicę? By pamiętać, że jest ono jednym z filarów naszej wolności i
niepodległości. Wprawdzie nie dało nam jej od razu, ale zakorzeniło się w
umysłach wielu pokoleń i je inspirowało, będąc nauką, jakich błędów nie
popełniać, a jakimi drogami postępować, jak o tę wolność i niepodległość
zabiegać, by nie ponosić niepotrzebnych ofiar, ale także, jakich
imponderabiliów trzeba nam strzec bez względu na cenę.
II Rzeczpospolita wiedziała, ile zawdzięcza powstańcom
styczniowym i rewanżowała się im powszechnym szacunkiem i czcią. Pamiętajmy, że
teraz na nas, kontynuatorach polskiego dziedzictwa państwowego, spoczywa ten
obowiązek. Jakub M. Bulzak"
_________________________________________
Artykuly o Powstaniu Styczniowym, które warto przeczytać:
To tylko niektóre z wielu...
Jeśli macie swoje propozycje, przesyłajcie linki.
Proszę bardzo;) http://gosc.pl/doc/1433984.Potrafili-powiedziec-nie
OdpowiedzUsuńI jeszcze ten artykuł :"Budziło się sumienie". Jest super napisany: http://gosc.pl/doc/1425282.Budzilo-sie-sumienie
OdpowiedzUsuńA ja polecam oglądnać obchody 151 rocznicy PS. Piękne uroczystości
OdpowiedzUsuńhttp://vod.gazetapolska.pl/6128-obchody-151-rocznicy-wybuchu-powstania-styczniowego