piątek, 14 czerwca 2013

Żyć z klasą na przekór przeciwnościom!

Kilka dni temu pod jednym z wpisów pojawił się taki komentarz: "Ja także długo modliłam się o dobrego męża, przez ponad 10 lat. Wierzyłam, że Bóg pragnie mojego szczęścia, że nie pozwoli mnie skrzywdzić, że jeśli już kogoś spotkam, będzie to właściwa osoba i mój przyszły mąż.... Myślę, że ta modlitwa była na marne. Mam już prawie 30 lat, nie radzę sobie z moimi pragnieniami, nałogami, niechęcią do życia... Proszę o modlitwę. Nie wierzę już w miłość..."

Na samotność i cierpienie drugiego człowieka nie ma recept. Dlatego nie chcę ich tu dawać. Mogę jedynie podzielić moim osobistym doświadczeniem bycia kobietą niezamężną, a szczęśliwą. Kobietą spełnioną i radosną, zadowoloną z siebie i życia, aktywnie relegalizującą wytyczone cele. Brzmi dziwnie? Dla niektórych pewnie tak. Bo utarło się, że szczęście zarezerwowane jest tylko dla mężatek. Że kobieta, która nie wyszła za mąż, skazana jest na dożywotni smutek, rozpacz i łzy. A brak obrączki na palcu pozbawia ją poczucia wartości, godności i wewnętrznej harmonii (tak często myślą kobiety niezamężne!). A tymczasem to nie jest prawdą. Bo to nie mężczyzna jest w stanie zaspokoić najgłębsze pragnienia i tęsknoty naszych serc. Może zrobić to Ten, który te serca stworzył i ukształtował - Jezus.  A więc to Jemu najpierw trzeba się zawierzyć, zaufać, pozwolić się poprowadzić. W Nim odkryć swoją wartość, godność i piękno. Pozwolić, by On zaspokoił te z naszych pragnień, które prowadzą do wewnętrznego pokoju, do radości serca, do szczęścia duszy. By On przygotował nas do małżeństwa. Uwolnił od smutku, narzekania, lęku. Uczynił perłami. Wyposażone w taki pakiet, dopiero ruszajmy na podbój męskiego świata;) Ale nie szukajmy na siłę i nie zdobywajmy za wszelką cenę, bo to też nie ma sensu. Ks. Marek Dziewiecki odpowiadając na dylematy sercowe mojej koleżanki napisał tak:"Droga Pani. Chcę odpowiedzieć całkiem szczerze.Otóż małżeństwo jest sens zawierać tylko z kimś, kto Panią ujmie swoją miłością, wrażliwością, czułością, czystością, ofiarnością, zdolnością do zapominania o sobie, o swoich sprawach i nawykach ze względu na Panią i na bycie dla Pani darem. Ten obecny chłopak zupełnie nie spełnia tych kryteriów. I to nie tylko dlatego, że ma słabą więź z Bogiem, ale też dlatego, że marnie kocha (jedno jest ściśle związane z drugim). Znam bardzo szlachetnych młodych mężczyzn, ale nawet oni potrzebują pomocy stanowczej i świadomej swych wymagań kobiety, by ją zachwycić miłością. Jeśli nie spotka Pani kogoś takiego to też nie jest dramat. gdyż małżeństwo to nie jedyna forma wspierania się kobiety i mężczyzny. Wtedy ma Pani szansę realizować powołanie do miłości i świętości przez piękne więzi i przyjaźnie z porządnymi ludźmi. Dramatem jest tylko jedno: małżeństwo z kimś, kto nie kocha lub kocha za mało. Nic gorszego nie ma. Proszę być stanowczą i nie iść na kompromisy ze zdrowym rozsądkiem i z Pani marzeniami. Wspieram modlitwą. Szczęść Boże! Ks. Marek”.

Na koniec chciałabym jeszcze dodać, że samotność, rozpacz czy poczucie niespełnienia, nie są zarezerwowane wyłącznie dla niezamężnych. Kobietom, które nie wyszły za mąż często wydaje się, że posiadanie męża jest rozwiązaniem większości problemów i zaspokojeniem rożnych deficytów życiowych. Że samotność i poczucie niespełnienia w małżeństwie nie istnieje. Owszem, znam dużo mężatek szczęśliwych i spełnionych (i bardzo cieszę się, ze tak jest). Ale znam też wiele, które doświadczają samotności przy mężczyźnie, którego kochają - przy swoim mężu. Które nie realizują się w małżeństwach tak, jak sobie to wymarzyły. Czują się nieszczęśliwe, niedocenione, niespełnione. Jest wiele kobiet, porzuconych przez swoich mężów, zdradzonych, wiele wdów. Samotność może dopaść każdą z nas. Pytanie co Ty z tą samotnością zrobić. Czy pozwolić, by przygniatała, pustoszyła, niszczyła? Czy podjąć próbę przeciwstawiania się jej i zagospodarowania swojego życia? Początkiem wychodzenia z samotności, smutku i żalu, jest twoja osobista decyzja, że chcesz z niej wyjść. Twoja decyzja, że chcesz zacząć poszukiwać źródła Twojego szczęścia, radości, spełnienia. Że chcesz żyć z klasą na przekór przeciwnościom! Bez względu na stan, bez względu na status społeczny. Jezus będzie ci  pobłogosławił. Św. o. Pio mawiał:  "Gdy Jezus jest w twym sercu - jesteś szczęśliwa. Pamiętaj o Nim, a On cie nie opuści". 

To dla Ciebie:

18 komentarzy:

  1. Dziewczyna pisze, że ma prawie 30 lat i nie radzi sobie z samotnością. Jesteś bardzo młoda i nie możesz pisać, że Bóg nie wysłuchał Twoich modlitw. No cóż...ja mam ponad 40 lat i zaczęłam sobie radzić z samotnością, przy boku męża, sakramentalnego, czyli w uświęconym związku. Ale jestem samotna. Pomimo tego można trwać, na przekór tym, którzy mówią, że nie warto, że lepiej się rozwieść. To jest bardzo trudne, bo łatwiej byłoby to zostawić, tym bardziej gdy dzieci prawie dorosłe, praca jest, nie ma zależności finansowej od mężczyzny. Więc co? co każe zostać i trwać? pomimo samotności, niezrozumienia, muru, który jest dość gruby? Mogę śmiało napisać, że samotność w małżeństwie jest dużo bardziej bolesna, bo przy boku kogoś kogo kochasz, kochałaś, przysięgałaś i on cię jeszcze kocha, o czym zapewnia. Tylko cóż z tego? Trwam, bo modlitwa ma wielką moc i daje nadzieję, ponieważ przy zawieraniu TEGO SAKRAMENTU był sam BÓG, więc jeśli Jego wzięliśmy na świadka i on nam pobłogosławił, to mam wiarę, że się nie pomyliliśmy. Przyjdzie czas, że zasłona, która nas oddziela spadnie i będziemy jak wtedy, gdy sobie przysięgaliśmy: miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz to, że cię nie opuszczę AŻ DO ŚMIERCI. I spojrzymy na siebie tak jak wtedy. Widocznie i takie doświadczenie musiało nadejść.
    A prawie 30-letniej, załamanej kobiecie powiem jeszcze, że nałogi, niechęć do życia, zwątpienie nie są obce mężatkom. Bywają tym dotkliwsze, że przecież u boku tego, którego poślubiłyśmy z miłości i to on powinien być naszą podporą, obrońcą.., itd. Można żyć w radości pomimo samotności, można żyć w radości, będąc samotną w związku, naprawdę można. Rozpościeramy skrzydła zawsze wtedy, gdy uświadamiamy sobie, że najlepszą relację powinnyśmy mieć z tym, który nas stworzył, gdy czujemy jego miłość, opiekę i dążymy do tego. Jesteśmy piękne i mądre, bo takimi nas stworzył i na pewno nie chce żebyśmy czuły się samotne, pomimo rzeczywistości, która nas otacza. Jeśli nie czujesz tej miłości ani tej relacji to przyjedź na spotkanie Dzielnych Niewiast - rzeczywistość wokół Ciebie zacznie się zmieniać, bo Ty będziesz się zmieniała. Uwierzysz, że Bóg Cię nie zostawił z Twoimi modlitwami. On tam jest i przytula Cię do serca.
    Wtedy zaczniesz żyć pełnią i nawet się nie obejrzysz, jak ktoś oczekiwany nadejdzie, bo zobaczy Twoje piękno, które wreszcie będzie mogło rozkwitnąć. Życzę tego wszystkim singielkom i mężatkom.
    eM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Ci eM.

      Usuń
    2. Ja też dziękuję! Bardzo mądra odpowiedź eM! Mnie też była potrzebna! Ela

      Usuń
    3. Ja też bardzo Ci dziękuję! Bardzo mądra odpowiedź, eM! Mnie też była potrzebna!Ela B.

      Usuń
  2. Święta Rita, patronka w sprawach trudnych i beznadziejnych, tak się modliła:

    "Moje serce jest rozgoryczone.
    Przepełnione złością.
    Tylko Ty [Jezu] możesz ukoić mój ból.

    Jeśli moje serce jest ślepe,
    pomóż mi odnaleźć światło...

    Z Twojej miłości Jezu,
    chcę czerpać siłę, której mi brak.

    Powiedz, co mam robić.

    Wskaż mi drogę.

    Pomóż mi".

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla kogoś kto nosi w sobie rozczarowanie i zniechęcenie z powodu samotności, wszystkie ludzkie przekonania nie wystarczą, ponieważ nie poruszą serca, a jedynie rozum. Tylko Pan Bóg może poruszyć serce i uwolnić od ducha smutku i ducha samotności. Proponuję zatem, Tobie 30 latko, młoda Kobieto, dziękować za męża, którego Bóg Ci przyprowadzi i ogłaszać Bożą chwała nad życiem tego człowieka. Pan dobrze go zna, a Ty przejdź w wierze od FAKTU (bo jeszcze go nie znasz) do PRAWDY (którą jest miłość Boga Ojca do Ciebie, który DAJE Tobie to co najpiękniejsze). Warto modlić się z wiarą, aż do skutku.przyjmuj od Pana MIŁOŚĆ każdego dnia, byś była gotowa obdarować miłością twego męża gdy się pojawi. Powodzenia. IN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem czy tak jest.
      Czy ten mężczyzna rzeczywiście gdzieś na pewno jest.
      Że to tylko kwestia czasu, kiedy go spotkamy.
      A jeżeli nie?
      To co wtedy?
      Przesunięcie okresu rozpaczy w czasie?
      Przecież nie o to chodzi.

      Wg. mnie najważniejsza jest wolność serca.
      O nią trzeba się starać.
      O wolność umysłu.
      Wolność ducha.
      Wolność od obsesyjnych pragnień.

      O spokój serca.
      Że bez względu czy z facetem u boku, czy nie
      ja będę żyła w pełni.
      Będę akceptowała siebie.
      Będę siebie lubiła.
      Będę w tym życiu dzielna.

      Bo wtedy dopiero mogę być dla tego drugiego człowieka darem.

      Marzenia się spełniają.
      Ale Pan Bóg inaczej na te marzenia patrzy niż my.
      I spełnia te, które prowadzą nas do prawdziwego szczęścia.
      Coś, czego nie rozumiemy teraz, dostrzegamy po czasie.

      "Bo myśli moje nie są myślami waszymi
      ani wasze drogi moimi drogami.(...)
      Bo jak niebiosa górują nad ziemią
      tak drogi moje - nad waszymi drogami
      i myśli moje - nad myślami waszymi"
      (Iz 55,8-9)

      Tobie Panie zaufałem, nie zawstydzę się na wieki...

      Usuń
  4. Ja też ostatnio zrozumiałam, że najważniejsze w życiu są relacje. Samotność pojawia się jak nie ma tych relacji, jak nie można czegoś zrobić razem, jak nie ma jedności, jak każdy ma swoje racje i nie patrzy na potrzeby innych.Często doświadczam tego w moim domu rodzinnym. Sama nie założyłam jeszcze rodziny, ale dziękuję Bogu za wszystkie osoby, z którymi utrzymuję relacje, za wspólnotę do której należę, za znajomych, którzy pamiętają o mnie.Sama postanawiam sobie więcej pamiętać o tych osobach aby nie popadały w samotność.Próbuje też zbudować prawdziwą relację z Jezusem. Wierzę, że On potrafi rozwiązać wszystkie moje problemy, chcę Go naprawdę kochać.Nie wiem czy będę miała męża, marzę o prawdziwej jedności z Kimś, ale czuję, że bez Bożej pomocy nie osiąga się jedności z innymi osobami. Bez Ducha Świętego tak ciężko się zrozumieć i żyć dla innych.
    Rita

    OdpowiedzUsuń
  5. Zyc z klasa na przekor przeciwnosciom ? .... Moze kiedys mi sie to uda.... nie jest to proste ... To mega trudne ....
    M

    OdpowiedzUsuń
  6. Zyc z klasa na przekor przeciwnosciom .... - do tego potrzebna jest nadzieja , optymistyczne myslenie (optymisci zyja dluzej ) oraz rowniez trzeba miec duzo cierpliwosci i odwagi w sobie .... Z czym roznie bywa .....bo sa tzw lepsze i gorsze dni ....

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam 35 lat, jestem singielką i czuję sie samotna ... jedynym miejscem gdzie nie myslę o tym jest praca .... Bo tam liczą sie problemy innych ludzi nie moje ... Czesto poplaczę sobie w poduchę...BOG JEST NIESPRAWIEDLIWY ....Cierpię wewnętrznie ...,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BÓG JEST SPRAWIEDLIWY. AMEN.

      Niesprawiedliwy może być obraz Boga, który często nosimy w sobie.
      Niestety bywa tak, ze poprzez trudne relacje z ojcami, czy w ogóle z mężczyznami, budowany jest nieprawdziwy obraz Boga.
      Boga jako okrutnika i głównego winowajcę wszystkich ludzkich problemów.

      I to jest smutne.

      Bo prawdziwy Bóg jest wspaniały.
      Dobry, kochający, troszczący się.

      Trudno w to uwierzyć i tego doświadczyć, gdy w sercu nosi się inny obraz Boga.

      Zachęcam do wzięcia udziału w rekolekcjach uzdrowienia wewnętrznego.
      Tam jest przestrzeń na przepracowanie tego tematu.
      http://www.dzielneniewiasty.blogspot.com/2013/07/jezus-uzdrawia-twoje-serce-slavatore.html

      Usuń
    2. Zgadzam się z powyższą wypowiedzią. Chciałabym zamieścić komentarz z Oremus dotyczący Słowa Bożego: J 20, 11-18:

      Maria Magdalena, którą Jezus uwolnił od siedmiu złych duchów, stała
      się Jego uczennicą. Towarzyszyła Mu, gdy nauczał, i także potem,
      podczas Jego ukrzyżowania, śmierci oraz pogrzebu. Dziś spotykamy ją
      przy pustym grobie Chrystusa. Łzy tak zniekształciły jej widzenie, że patrząc na Jezusa, myślała, że to ogrodnik. Także w naszym życiu
      rozpacz może doprowadzić do tego, że nie widzimy Boga tam, gdzie On jest ze swoją łaską. Dlatego kiedy oczy naszej duszy nas zawodzą, tak ważne jest wsłuchiwanie się w Jego głos, bo On zna nas doskonale i zawsze zwraca się do nas po imieniu. (Anna Nowak, Gabriela Świrska, Halina Świrska, "Oremus" lipiec 2008, s. 91)

      Usuń
  8. Za wstawiennictwem Matki Bożej Bolesnej,
    proszę Cię Jezu o łaskę
    wytrwania w moim powołaniu do końca.
    W nagrodę za wierność powołaniu
    udziel mi łaski sumiennego spełniania moich obowiązków.
    A kiedy przyjdzie koniec mego życia,
    wyjdź mi na spotkanie z Twoją Matką Najświętszą
    i przyjmij mnie do Swego Królestwa.
    Amen

    tę piękną modlitwę Ojca Pio znalazłam kiedyś (dawno) i odmawiam ją codziennie. Jestem mężatką z 40 letnim stażem i byłam w małżeństwie zupełnie sama i rozgoryczona.
    Ta modlitwa dokonuje codziennie, cały czas cudu... jest z każdym dniem w naszym związku lepiej.
    Pozdrawiam Wszystkie Dzielne i mniej Dzielne Niewiasty, Ewa

    OdpowiedzUsuń
  9. E. Hemingway napisał: "Teraz nie pora nyśleć o tym, czego ci brak. Lepiej pomyśl, co możesz zrobić z tym, co masz."

    Mam 40 lat. Też głęboko i boleśnie przeżywam swoją samotność. Jeszcze niedawno żyłam, jak jedna z moich przedmówczyń: "... z zapałem. Z uśmiechem na twarzy i z rozpostartymi ramionami." Nie wiem, dlaczego już tak nie jest. Ale wczoraj ktoś podrzucił mi te słowa. Wryły mi się w serce i proszę Boga, żebym tak umiała, bo inaczej unicestwię samą siebie. A jaki byłby w tym sens? Jestem dana światu po coś. Nie jestem przypadkowym istnieniem, pomyłką. Mam coś ważnego do spełnienia tutaj, na ziemi. Coś bardzo ważnego. Każda z nas ma. Każda z nas jest dla tego świata ważna. I nie ważne czy z mężczyzną u boku, czy nie.

    Modlę się za siebie i za Was, moje kochane Samotne, żeby Bóg dał Wam łaskę spełnienia i żebyśmy były Światłem dla tego świata, bez względu na nasz stan.

    T.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyny!
    Polecam wpis: "Judyta. Czym jest siła kobiety".
    Przeczytajcie, posłuchajcie.
    http://dzielneniewiasty.blogspot.com/2014/01/judyta-czym-jest-sia-kobiety.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Judyta jest super!!! Polecam. szczególnie wszystkim kobietom, które nie widzą w sobie siły i mądrości. I wielbię Boga w pięknie i sile kobiety.

      Usuń
  11. Również jest mi potrzebne życie na przekór przeciwnościom, i poradzenie sobie z trudnymi emocjami. Ale uczucia rozczarowania, rozżalenia, zniechęcenia są dla mnie związane z problemem w relacji, to głównie relacji z mężczyzną, gdzie poczułam że moje wewnętrzne piękno jest tłamszone. Naprawdę bardziej szczęśliwa byłam będąc sama, wtedy byłam sobą w relacji do Boga, otaczającego świata, przyrody, innych ludzi oraz do samej siebie. Te poczucie stłamszania w relacji z mężczyzną spowodowane było między innymi różnymi oczekiwaniami, różnicą w przeżywaniu, postrzeganiu. Nie byłam wtedy sobą. Pozwoliłam jednak sobie na odskocznię w postaci pielgrzymki dla kobiet do Piekar Śląskich, i potrzeba zadać sobie pytanie kim jestem jako kobieta, czym jest moja wrażliwość, jak przeżywam swoją kobiecość, zgodnie z homilią mamy wnosić ciepło do ogniska rodzinnego, w Kosciele swoją dobrocią i łagodnością jesteśmy niezastąpione. To Jezus jest spełnieniem mojej tęsknoty kobiecego serca.

    OdpowiedzUsuń