Trafiłam na niego przypadkowo, szukając informacji o
Klinice Neurorehabilitacyjnej Budzik oraz o
Fundacji Ewy Błaszczyk Akogo? (którą w 2002r. założyła wraz z księdzem
Wojciechem Drozdowiczem, twórcą
"Ziarna" w TVP) . Fundacja działa na rzecz dzieci wymagających
rehabilitacji po ciężkich urazach neurologicznych oraz ich rodzin. Klinika jest pierwszą w Polsce leczącą dzieci po ciężkich urazach mózgu i przywracającą je do pełnej sprawności. Niedawno ze śpiączki zostało wybudzone kolejne, dwunaste już dziecko Budzika - 14-letni Mariusz, który w lipcu br. topiąc się w zbiorniku wodnym przebywał kilkanaście minut pod wodą. Pomimo natychmiastowej reanimacji zapadł w głęboką śpiączkę. 7 października został z niej wybudzony w pełni. To są niezwykłe historie.
"Jakie ma Pani marzenia?" - pyta prowadzący - "Bardzo różne, ale w gruncie rzeczy sprowadzające się do tego, żeby się żyć dało, żeby złapać harmonię, żeby się chciało chcieć". "Czym jest dla Pani życie?" - "Kontaktem z drugim człowiekiem...". "Czy jest pani szczęśliwa?" - "Nie... tzn. bywają momenty, gdy jestem zadowolona, kiedy czuję, że coś się dobrze dzieje, albo że coś się zaczyna układać, albo że ten mrok mija, ze się robi jaśniej. Wszytko to wiedzę, ale ciągle mam taki balast, bo to ciągle jest z tyłu głowy. To jest Ola. I myślę, że sobie jednak z samotnością nie do końca radzę". "A czy wyobraża sobie Pani, że jeszcze będzie szczęśliwa?" - "Tak". "Co Pani pamięta z ostaniach chwil, kiedy Ola była jeszcze w pełni świadoma?" - "Mamcik, co się dzieje?". "Czy pozwala sobie Pani na chwile słabości... na gorsze samopoczucie?" - "Tak, czasem chce mi się wyć".
Ola to jedna z córek Ewy Błaszczyk, która w 2000 roku zakrztusiła się tabletką i zapadła w śpiączkę trwającą do tej pory. Trzy miesiące przed tym wydarzeniem aktorka straciła męża. Wywiad jest szczery, prawdziwy, wartościowy. Po prostu piękny...
Tak, ten wywiad jest piękny. Wzruszyłam się.
OdpowiedzUsuńAlicjo, jestem poruszony Twoim blogiem, co za kunszt wypowiedzi.... takich kobiet jak Ty jest niewiele.... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHenryk
Henryku, dziękuję za odwiedziny bloga i słowa uznania. Cieszę się, że blog się podoba i porusza;) Pozdrawiam Cie ciepło i mam nadzieję, że zaglądniesz tu jeszcze kiedyś.
UsuńMądra kobieta, szczera i prawdziwa. Super wywaid
OdpowiedzUsuńJa też jestem zbudowana słowami i postawą Pani Ewy Błaszczyk, jej spojrzeniem na życie i jej szczerością. Zaskoczyło mnie, że w takim programie (celebryckim), pojawił się taki porządny wywiad.
OdpowiedzUsuń- A co nas psuje?
OdpowiedzUsuń- No to, ze się brudzimy, że chcemy mieć, i się nachapać, i mieć swimming poola, i cara, gadżety, bombki, żeby się błyscało, i ta dali i ta dali...
Puenta znakomita.
Mądra kobieta z Panie Ewy Błaszczyk
UsuńDzieki
OdpowiedzUsuńPo prostu piękny...
OdpowiedzUsuńJest jeszcze jedno...
OdpowiedzUsuńPani Ewa pokazała, że nie ma obowiązku, żeby być szczęśliwym. Że można żyć niezgodnie z obowiązującym dzisiaj kanonem człowieka współczesnego, który dąży za wszelką cenę do zaspokojenia, do zatkania każdej dziury w życiu, wypełnienia każdego niedostatku.
I cieszę się, że powiedziała głośno, że nie czuje się szczęśliwa i że w życiu zdarzają się tylko CHWILE błogostanu. I nie mam na myśli tego, że jest nieszczęśliwa (jak ja), tylko że pokazała, że w takim stanie też można trwać. Tak pomimo wszystko. I można wierzyć, że będzie dobrze. A w międzyczasie można się rozkleić i można wyć z bólu.
T.
Masz rację T., to ważny punkt tej rozmowy. Też zwróciłam na niego uwagę. Ona idzie jakby pod prąd w tym świecie celebrytów, który okazuje się być światem iluzji, masek, sztucznych uśmiechów. Budzik - piękne dzieło. Otaczam modlitwą jego pacjentów i ich rodziny, cały personel medyczny, panią Ewę, jej córkę Olę. Na tak wielkiej tragedii powstało tak wielkie dzieło.
UsuńZnalazłam to frondzie.pl:
OdpowiedzUsuń"39-letnia Brytyjka zapadła po wylewie w śpiączkę. Lekarze sądzili, że jej mózg umarł i zupełnie poważnie rozważano odłączenie jej od aparatury. Tymczasem kobieta była w pełni świadoma.
Kate Allat w wieku 39 lat doznała wylewu. Spędziła następnie dziesięć dni w śpiączce. Gdy się wybudziła przyznała, że było to przerażające doświadczenie przez strach… przed lekarzami. Kobieta słyszała wszystko, co działo się wokół niej i obawiała się, że zostanie odłączona od aparatury, która podtrzymuje jej życie.
Allat mówi, że jej umysł funkcjonował zupełnie normalnie. Tymczasem wszyscy wokół byli przekonani, że jej mózg umarł. Kobieta leżała w szpitalu sparaliżowana, nie mogła mówić ani samodzielnie oddychać. Z wielkim przerażeniem słuchała, jak personel medyczny rozmawiał z rodziną o ewentualnym odłączeniu jej od aparatury.
To kolejny dowód na to, że odłączanie pacjentów od aparatury po „stwierdzeniu” śmierci mózgu może być tak naprawdę zwykłą zbrodnią mordu"
http://www.fronda.pl/a/smierc-mozgu-chcieli-ja-zabic-a-wszystko-slyszala,43057.html