"Mąż S. często ją znieważał. Pewnego ranka przy śniadaniu
zrobił jej awanturę, ponieważ rozmawiała przez telefon zamiast dotrzymywać mu
towarzystwa. Później w ciągu dnia S. odebrała jego koszule z pralni, załatwiła
jeszcze parę innych spraw męża i postanowiła ugotować na obiad jego ulubioną
potrawę.
Od początku umówili się, że H. będzie zarabiał pieniądze, a
S. zajmie się prowadzeniem domu. Sądziła, że jeśli stworzy " idealną
", pełną miłości domową atmosferę, jego agresywne zachowanie minie. S.
nagradzała negatywne zachowanie swojego męża. W odpowiedzi na swoje wybuchy
gniewu H. był wyręczany w codziennych obowiązkach i podawano mu jego ulubione
danie. Dlaczego miałby inaczej traktować żonę. skoro jej reakcja na takie jego
zachowania była pozytywna?
Zachowanie jest silnie uzależnione od konsekwencji. Zdarzenia, które następują po jakimś uczynku, osłabiają go lub utrwalają. Jeśli S. jest miła dla H., gdy on traktuje ją źle, to uczy go, aby stale był w stosunku do niej grubiański. Gdyby zamiast tego pokazała mu, że chętnie będzie dla niego miła i pomocna, ale tylko wtedy, gdy on będzie wrażliwy i kochający, pozytywny model zachowania miałby większą szansę utrwalenia.
Przemoc w małżeństwie jest oczywiście wynikiem kompleksów, a H. nie zaczął obrażać S. dlatego, że była dla niego miła. Najprawdopodobniej sam był źle traktowany w dzieciństwie (większość ludzi uciekających się do przemocy, była wcześniej ofiarami). Problem jednak w tym, że S. pozwoliła H. myśleć, że obrażanie jej jest czymś dobrym; wyświadczała mu nawet specjalne przysługi mimo jego zniewag. W dużym stopniu to my sami uczymy innych, jak mają nas traktować. Poprzez tolerowanie - a nawet nagradzanie - agresywnego zachowania H. S. dawała mu do zrozumienia, że w takim postępowaniu nie ma niczego złego. Nadszedł czas, by wyjść z tego zaklętego kręgu - C., jeden z naszych pacjentów, popełniał wciąż ten sam błąd. Posyłał swojej żonie kwiaty, gdy tylko wyładowała na nim swój gniew. Miał nadzieję, że gest ten poprawi jej nastrój. To jednak tylko dodawało jej odwagi, by atakować go tym intensywniej. Nie utrwalaj tych zachowań innych ludzi, które chcesz wyeliminować. Powinieneś dążyć do tego, by zniechęcić wszystkich do napastliwych zachowań.
Często spotykamy ludzi wplątanych w niemożliwą do wytrzymania sytuację zawodową, kiedy są niegodziwie traktowani przez pracodawców i zwierzchników, lecz boją się temu sprzeciwić. W wielu przypadkach złe traktowanie jest zbyt wysoką ceną za stałą posadę. Jeśli jesteś w takiej sytuacji i nie możesz jej poprawić, lepiej poszukaj innego zatrudnienia. Wprawdzie niełatwo skorzystać z tej rady, gdy tak trudno o pracę, lecz jeśli sytuacja wymyka się spod kontroli, musisz dokonać takiego wyboru, by zadbać o siebie. (Na szczęście prawa zapobiegające nadużyciom w stosunku do pracowników ostatnio gwarantują im nieco większy zakres ochrony. Mogą one ułatwić wybór.)
Do najbardziej nieszczęśliwych należą przypadki kobiet, które, jak S., uwikłane są w brutalny związek małżeński. Wiele z nich znosi złe traktowanie i pozostaje w związkach z przyczyn religijnych lub z powodu ograniczeń finansowych. Bez względu na to, jak dużo miłości i uprzejmości okazują swoim mężom, kobiety te nie widzą końca okrutnych doświadczeń. (Gdy w naszej praktyce stajemy w obliczu domowej przemocy fizycznej, często prosimy o pomoc policję, inne służby społeczne i/lub krewnych, którzy mogą zapobiec tym zachowaniom.) Pochwalamy uprzejmość w związkach, ale nie jako odpowiedź na przemoc. Bardzo dobrze wyraził to aktor Alan Aida: "Postępuj z innymi fair, ale dbaj też oto, by oni postępowali fair z tobą".
Zapamiętaj:
Nie muszę znosić niczyjego grubiaństwa.
Muszę nauczyć się mówić otwarcie, kiedy nie podoba mi się sposób, w jaki jestem traktowany.
Nie będę nagradzać nieuprzejmego zachowania innych osób.
Mam prawo wymagać grzecznego i uczciwego traktowania przez wszystkich.
Nie będę się uśmiechać i udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy ktoś traktuje mnie źle.
Nieuprzejmość zasługuje na stanowczy sprzeciw; nie pozwól, by ktokolwiek cię znieważał.
Muszę nauczyć się mówić otwarcie, kiedy nie podoba mi się sposób, w jaki jestem traktowany.
Nie będę nagradzać nieuprzejmego zachowania innych osób.
Mam prawo wymagać grzecznego i uczciwego traktowania przez wszystkich.
Nie będę się uśmiechać i udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy ktoś traktuje mnie źle.
Nieuprzejmość zasługuje na stanowczy sprzeciw; nie pozwól, by ktokolwiek cię znieważał.
Więcej w książce: "Jak
nie wpaść w depresję. 40 szkodliwych przesądów, które zatruwają nam życie" -
Arnold A. Lazarus, Clifford N. Lazarus, Allen Fay
Święte słowa! Obym umiała zawsze zdrowo zadbać o siebie i umiała obronić się przed nieuprzejmością i wykorzystywaniem przez innych! Czego i Wam wszystkie DN życzę!:-)
OdpowiedzUsuńOj to nie takie proste sprzeciwić się tyranowi. Jak się go przyzwyczaiło do takich zachowań to teraz trudno. Dziękuję za ten wpis, jest bardzo otwierający oczy.
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Anonimem z godz 21:58, to nie takie proste jak się wydaje, Teoria jest piękna, praktyka nie za bardzo, ludzie i to najbliższe osoby tak potrafią manipulować, ze często daje się nabrać, ze już będzie dobrze, ale nie jest i tak co dzień , już licząc w latach, jest bardzo ciężko....
OdpowiedzUsuńTak chciałabym bardzo zmienić t w sobie, w relacjach, pozwalam sie tak "terroryzować"... i nie chce tego już powielać ...
OdpowiedzUsuńA.
Właśnie przychodzi taki moment, że nie chce się już pozwalać terroryzować, manipulować i wręcz zmieniać siebie itd.. Jeśli ktoś kto terroryzuje ma zamknięte oczy i serce i nie dostrzega tego co czyni źle? Zostaje tylko w samotności znosić te upokorzenia, a z czasem już można się do tego po prostu przyzwyczaić. Jest po prostu ciężko i trzeba może przyjąć to jako swój ziemski krzyż Ewa
UsuńKwestia przemocy w małżeństwie, poniżania kobiet jest rzadko poruszana i przemilczana, raczej mówi się takiej kobiecie tak wybrałaś, więc masz pozostać konsekwentna, ślubowałaś miłość więc masz na to godzić aż po krzyż. Czy taka kobieta ma powiedzieć prawdę: zostałam skrzywdzona i zraniona przez świeżo poślubionego małżonka, a przed ślubem gdy miałam wątpliwości bałamucił w głowie, czyniąc wszystko by mnie zdobyć, a potem mógł zrobić wszystko. Dokąd pójść, komu o tym powiedzieć, bo to przecież wstyd takie kwestie ujawniać, bo nie wypada etc. Niektóre dziewczyny płaczą że nie mają męża, ale zdarza się, że są takie co płaczą, są rozżalone, wypominają sobie różne błędy bo coś takiego je spotkało. Te drugie się nie ujawniają, bo jak coś takiego powiedzieć?
OdpowiedzUsuńTrzeba się nauczyć być asertywnym, nie pozwalać się upokarzać, mówić prawdę w oczy i nade wszystko szanować siebie! Jeżeli same się nie będziemy szanowały, to nikt o to nie zadba. A osoby które żyją w przemocy są uległe, a terrorysta to wykorzystuje, Owszem to trudna praca, ale się da. Mój ojciec, alkoholik, jako dzieci bardzo nas swoje dzieci bił, upokarzał. Ja z siostrą od zawsze się buntowałyśmy ale byłyśmy za słabe, aby z nim walczyć. Pyskowałyśmy mu bardzo z dobrymi argumentami, jak podrosłyśmy to kilka razy wezwałyśmy Policję (wiejską, która mamę pytała czy aby na pewno Pani chce, abyśmy męża zabrali i ona się wciąż łamała i robi to do tej pory). Aż przyszedł czas, że przyjechała interwencyjna z miasta i Go zabrali, później już się bał, jak zbliżałyśmy się do telefonu. Mówimy mu wprost jesteś chory i uzależniony powinieneś się leczyć. Robimy to spokojnie. Mama się dalej z nim męczy i wciąż mu ulega i cierpi. Nas Ojciec szanuje, nie mówi podniesionym głosem, jest grzeczny. Traktuje tylko tak nas obie, chociaż mamy więcej rodzeństwa, ale wolą chować głowę w piasek i udają, że nic się nie stało. WALCZCIE O SIEBIE KOBIETY, NAD TAKIMI NIE MA LITOŚCI!!! Jeśli chcą, aby im pomóc to proszę bardzo, są grupy wsparcia, ale jeśli nie za każdym razem, to niech tkwi w tym g..., ale Wy się nie umartwiajcie, walczcie o swoją godność. Pozwólcie, że ten wpis będzie anonimowy, ale żaden powód do dumy że mam takiego tatę.
OdpowiedzUsuńPrzemoc w rodzinie to temat bardzo trudny, również ze względu na bogaty kontekst społeczny, kulturalny i religijny.Ten tu opisany nazywa się współuzależnieniem, a jego korzenie sięgają głęboko do przeżyć o charakterze nadużycia lub wykorzystywania w dzieciństwie i często są przekazywane z pokolenia na pokolenie... Poczucia własnej wartości, wytyczania granic, zaspakajania swoich potrzeb i pragnień uczymy się od rodziców. Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych (a często są to również tzw. "dobre rodziny"), w których nie zaspakajano ich potrzeb w sposób właściwy, w tym potrzeb emocjonalnych, nie szanowano lub nadużywano ich granic, mają w dorosłym życiu problemy z poczuciem własnej wartości, z budowaniem zdrowych relacji. Nie potrafią stać się w pełni dojrzali, żyć pełnią życia, czy nadawać swojemu życiu sens. Stają się osobami współuzależnionymi. Szczególnie trudna do zauważenia i udowodnienia jest przemoc psychiczna i emocjonalna. W skrajnej formie została nazwana przez psychoanalityka amerykańskiego Schengolda, moim zdaniem niezwykle trafnie, "morderstwem duszy".
OdpowiedzUsuńAle trzeba walczyć o swoją godność, szanować swoje granice, szukać wsparcia, uczyć się zachowań asertywnych... Zwłaszcza my, kobiety, mamy z tym problem. Nie nauczono nas (kulturowo) być empatycznymi dla siebie, tylko dla innych. Pierwszym, bardzo ważnym krokiem jest uświadomienie sobie problemu. Szukanie prawdy bywa bardzo bolesne, ale warto. Polecam książki, które mogą pomóc uświadomić sobie problem: "Toksyczne związki" Pii Mellody i "Toksyczne słowa. Słowna agresja w związkach" Patricii Evans.
Bardzo pomocne w kwestii zrozumienia swoich potrzeb, emocji i uczuć, a także zdobywania umiejętności stawiania granic i tworzenia zasad współpracy są warsztaty DN, które prowadzi Pani Ewa Fus-Kubacka. Pozwalają one wniknąć w głąb siebie i zrozumieć mechanizmy, które powodują dysfunkcje bądź problemy w komunikacji z otoczeniem oraz schematy, w których byliśmy wychowani. Ania A.
OdpowiedzUsuńjak się ma do tego -.... nadstaw drugi policzek ..." tylko dobro rodzi dobro itd. Mam wyjść z domu i zostawić dzieci czy oddać pięknym za nadobne i awanturować się bez końca, czy zerwać związek małżeński bo jest toksyczny - jak walczyć o siebie bez awantury?
OdpowiedzUsuń