czwartek, 18 października 2012

To nam szkodzi (3) - Glutaminian sodu (E621)

Dziś przyszedł czas na kolejną, po aspartamie, substancję masowo dodawaną do przetworzonej żywności – glutaminian sodu (E621).

Nie trzeba być bystrym tropicielem substancji składowych wielu artykułów spożywczych, by nazwę glutaminian sodu lub kod E621, dostrzec na ogromnej liczbie etykietek. Znajduje się m.in. w:  kostkach rosołowych (Knorr, Winiary), Vegecie, Warzywku i innych suszonych jarzynkach, mieszankach
ziołowych, przyprawach do mięs i ryb, zupach i sosach w proszku, ketchupach, niektórych napojach i słodyczach, galaretkach, budyniach, chipsach, etc. Hamburgery, hotdogi i inne tego typu ‘wspaniałości’ są nasączone ogromną ilością omawianego poprawiacza smaku.


Dlaczego nie glutaminian sodu?

Glutaminian sodu nie został zakwalifikowany przez FDA i UE jako niebezpieczny. Nie nałożono więc na jego stosowanie w przetwórstwie i przemyśle spożywczym żadnych ograniczeń. A że nie jest on trudny do otrzymania i dodatkowo tani w produkcji, można się domyślić, że wykorzystanie jego jest wszechstronne. (Jeśli chcesz się przekonać, proponuję spacer do najbliższego hipermarketu).

Pierwsze zastosowanie E621 nastąpiło w Japonii, gdzie naturalnie występuje wodorost Listownica Japońska, zawierająca bardzo duże ilości kwasu glutaminowego i nadająca przez to potrawom wyjątkowy smak. W 1908 r. japoński profesor  Kikunae Ikeda wyizolował go z tej rośliny i rozpoczął produkcję przyprawy nadającej ten smak - glutaminianu sodu. Na Wschodzie nazywana jest ona Aji-no-moto, czyli ‘istota smaku’.

Sam kwas glutaminowy występujący naturalnie w większości białek nie jest szkodliwy i łatwo przyswajalny przez człowieka. Natomiast lista zarzutów pod adresem glutaminianu sodu (inaczej nazywanego monoglutanianem sodu MSG) jest bardzo długa. 

Rozpoczynają ją wyniki badań Badania Dr. Russella Blaylock'a (TUTAJ), które dowiodły, że komórki nowotworowe, do których dostarczane jest glutaminian sodu (a także aspartam), wykazują wzmożoną aktywność do rozprzestrzeniania się w organizmie i tworzenia przerzutów. Włoscy uczeni z kolei wykazali, że szczury, którym podawano MSG aż do ich ‘naturalnej’ śmierci, popadały na liczne zachorowania na białaczkę i nowotwory węzłów chłonnych.
Profesorowie z Uniwersytetu w Północnej Karolinie donoszą, że dieta bogata w E621 zwiększa ryzyko wystąpienia nadwagi i otyłości do 3 razy, nawet przy stosowaniu diety zgodnej z zaleceniami profilaktycznymi otyłości. W Zakładzie Fizjologii na AWF w Warszawie udowodniono, że glutaminian sodu przyjmowany nawet w małych ilościach powoduje niekorzystny wpływ na przewodnictwo nerwowo-mięśniowe
Badania profesora Jima Stevensona dowiodły, że u dzieci przyjmujących z pożywieniem mieszankę dodatków chemicznych zaobserwowano wyraźne zmiany w zachowaniach, w tym nadpobudliwość (E621 nie jest obojętny dla układu nerwowego). Badania prowadzone w Japonii i Waszyngtonie wskazują na toksyczność glutaminianu sodu. Spożycie większej ilości E621 uszkadza siatkówkę i może doprowadzić do zaburzeń hormonalnych.
Osoby z alergiami powinny całkowicie wyeliminować produkty zawierające glutaminian sodu, ponieważ pomimo że sam nie uczula, może wywołać atak epileptyczny, a nawet sparaliżować układ oddechowy. Nadmierne spożycie E 621 lub nadwrażliwość na niego może być przyczyną tzw. syndromu chińskiej restauracji: zawrotów głowy, palpitacji serca, nadmiernej potliwości, niepokoju i podrażnienia śluzówki żołądka.

Czy glutaminian sodu jest nam potrzebny?

Zastanówmy się co by się stało, gdyby z półek zniknęły produkty, które zawierają sztuczny polepszacz smaku E621? Pozostałyby te o naturalnym smaku i zapachu, których aromat można wydobywać przy użyciu dobrze skomponowanych świeżych czy suszonych ziół.

Jeśli więc nie E621 to co? Na blogu (TUTAJ) znalazłam interesujące propozycje:

Zamiast kostek rosołowych – świeże warzywa, oliwka, zioła, np. tymianek, estragon, lubczyk oraz mięso z prawdziwej wiejskiej kury (nie z wylęgarni kur!)
Zamiast Vegety czy Kucharka– sól morska, świeże warzywa oraz naturalny susz warzywny bez dodatków (np. czystej od chemicznych dodatków firmy Dary Natury)
Zamiast zup z proszku, samodzielnie sporządzone na uprzedni przygotowanym rosle.
Zamiast sosu pomidorowego instant do makaronu – warto w sezonie zrobić pasteryzowane przetarte soki z pomidorów, z których można przygotować sos, dodając oliwkę i zioła: oregano, bazylię, szczyptę ostrej papryczki.

Zamiast keczupu – zrobić keczup domowy (duszone pomidory bez skórki na gęsto z dodatkiem oliwki, cynamonu, papryczki, pieprzu, miodu gryczanego i soli morskiej).
Zamiast majonezu – majonez robiony samodzielnie lub jogurt naturalny z ziołami, np. koperkiem.
Zamiast konserw mięsnych, wędlin – pieczone mięso w ziołach: majeranku, lubczyku, papryczce, tymianku, estragonie, z czosnkiem i solą.

 Świetne przyprawy mają m.in. firmy 'Dary Natury' (TUTAJ) i 'Nifares' (TUTAJ).

Poza tym proponowałbym unikać hipermarketów, a zakupy robić w sprawdzonych sklepikach z naturalną, zdrową żywnością. Oczywiście nie chodzi o to, by dać się zwariować, ale by korzystać ze sprawdzonych receptur i zdrowego rozsądku. Ktoś na niewiedzy, a często naiwności konsumenta, zbija fortuny.


1 komentarz:

  1. Dzięki za przypomnienie!
    LUBCZYK jest fantastyczny!! nie wyobrażam sobie zupy bez niego - a smakuje jak maggi - czy jak kostki rosołowe. W sklepach ze zdrową żywnością można spotkać mieszanki lubczyka z innymi ziołami, co doskonale zastępuję właśnie wszystkie przyprawy z 'E'.
    :)
    zdrowych wyborów życzę!
    D

    OdpowiedzUsuń