Pewnego wieczoru, idąc po chodach do sypialni, usłyszałam tatę rozmawiającego przez telefon. Było to o tyle niezwykle, ze mój ojciec nie był specjalnie gadatliwym człowiekiem, dlatego rozmowa telefoniczna trwająca dłużej niż minutę była z pewnością faktem godnym odnotowania. Zatrzymałam się przed uchylonymi drzwiami jego gabinetu i słuchałam.
- Tak... - mówił. - Dzieci naprawdę szybko dorastają, prawda? Muszę ci koniecznie powiedzieć, ze moja córka Meg w przyszłym roku zacznie studia w akademii medycznej, chociaż nie jest jeszcze całkiem pewna w której.Poczułam mocniejsze bicie serca, myślałam, ze zemdleję. Co on wygaduje? Akademia medyczna? przecież dostałam kilka listów odmownych. Idę do akademii medycznej w przyszłym roku? Jak on może tak mówić? Czy jest coś, o czym nie wiem?
Te słowa nie zmieniły biegu mojego życia. Ale ton jego wypowiedzi, jego zaangażowanie i całkowite przekonanie zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Mój ojciec wierzył w moje możliwości bardziej niż ja sama. Nie tylko wierzył, ale sam będąc lekarzem, zaryzykował swoją reputację przed znajomym.
Wycofałam się spod drzwi, a moje serce biło jeszcze szybciej. Byłam poruszona i podekscytowana, ponieważ pewność mojego taty dała mi nadzieję. Studia medyczne to było moje marzenie od wielu lat. i oczywiście jesienią 1980 roku zaczęłam je tak jak zapowiedział to mój ojciec...
Mój ojciec wlał w moje serce pewność (...) Ale tata dal mi też wiarę w siebie. Przekazał mi, sama nie wiem jak, że jestem w stanie osiągnąć, cokolwiek zechcę...
Mój tata bardzo mnie chronił - do tego stopnia, ze często byłam zbyt zakłopotana, aby umówić się z kimś na randkę. Był myśliwym i starał się, aby moi chłopcy o tym pamiętali. przy wejściu do domu mogli zobaczyć zawieszoną głowę łosia i oczywiście musieli się dowiedzieć, kto go upolował. On wydawał się sobie zabawny - ja byłam bardzo zmieszana. Ale chronił mnie - niekoniecznie przed agresywnymi chłopakami czy innymi potworami, lecz przede mną samą. Byłam młoda i zbytnio ufałam ludziom, a on zdawał sobie z tego sprawę wcześniej niż ja...
Ojcowie - także wy w większości jesteście dobrymi ludźmi, ale znajdujecie się pod ogromnym wpływem kultury, która nie troszczy się o was, która wyśmiewa wasz autorytet w rodzinie, neguje istotę ojcostwa i próbuje w waszych oczach rozmyć waszą rolę, którą macie odgrywać. Chcę wam, ojcom, powiedzieć, że możecie zmienić życie innych tak, jak mój ojciec zmienił moje... Słowa, które wypowiadasz, wszytko, co komunikujesz uśmiechem i co wprowadzasz jako reguły obowiązujące w waszej rodzinie, ma nieskończony wpływ na życie twojej córki...
Świat twojej córki jest mniejszy niż twój - nie tylko fizycznie, ale także emocjonalnie. jest bardziej kruchy i delikatny, ponieważ jej charakter właśnie się formuje jak ciasto na stolnicy. każdego dnia twoje ręce biorą ją i wykładają na stolnicę, aby zacząć ugniatanie od nowa. W zależności od tego, jak to robisz - dzień po dniu - taka ją formujesz...
Mężczyźni. Dobrzy mężczyźni. Potrzebujemy was. My wszystkie - matki, córki i siostry - potrzebujemy waszej pomocy w wychowywaniu zdrowych kobiet. Potrzebujemy waszej męskiej odwagi i mądrości".
To fragmenty książki 'Mocni ojcowie, mocne córki" Meg Meeker. Serdecznie polecam!
Bardzo polecam tę książkę, czytam bardzo dużo, a ta pozycja jest moim zdaniem wyjątkowa. Jest w niej dużo ciepła i pozytywnych doświadczeń osobistych autorki, pewności prawd, które przekazuje, przekonującej autentyczności i zapału. A to nie wszystko...
OdpowiedzUsuńAutorka wypowiada się jako córka, matka, ale także z pozycji lekarza pediatry i mówi o zagrożeniu wieloma chorobami będącymi skutkiem stylu życia proponowanego dzieciom od najmłodszych lat przez telewizję, prasę, wszechobecne reklamy. Mówi o doświadczeniu społeczeństwa, w którym ona żyje, obecne nasze nastolatki wydają się być na początku tej destrukcyjnej drogi, niekiedy przykłady są zatrważające dla mojego matczynego serca, widzę, że niestety do tego się ogólnie dąży w środkach masowego przekazu i sposobie reklamowania produktów dla dzieci.
Jest to jednak książka pełna też nadziei - poznajemy niebezpieczeństwo, ale także lekarstwo na nie i to dostępne nam, zwykłym rodzicom. Autorka pisze na co zwracać uwagę, jak pomóc córce zachować godność swej osoby i kobiecości w życiu. Zwraca się do ojców, ale wiele z przytoczonych faktów powinni poznać też inni mężczyźni oraz kobiety, zwłaszcza jeśli bliskie im są tematy wychowania młodzieży w ogóle i wprowadzania różnych odgórnych systemowych rozwiązań w oświacie czy publicznej służbie zdrowia.
Ta książka może być też głosem zdrowego rozsądku dla tych, których nie do końca przekonują argumenty moralne czy duchowe w kwestiach wychowania dzieci.
Jola D.