"Miałem do wyboru być złym na Boga za to, czego nie
mam, albo być Mu wdzięcznym za to, co mam (...) Zrozumiałem, że nie ma sensu
być kompletnym na zewnątrz, jeśli jesteś rozbity w środku (...) Na pytanie: dlaczego?
Dlaczego mnie stworzyłeś takim? Bóg odpowiedział: czy mi ufasz? To jest
to pytanie. Jeżeli odpowiesz na nie twierdząco, nic innego nie ma znaczenia
(...) Wiedziałem, że same ręce i nogi, w żaden sposób nie zapewnią w
osiągnięciu spokoju. Musiałem poznać prawdę o tym, kim jestem. Dlaczego tutaj
jestem, i gdzie się znajdę, jeżeli mnie tutaj nie będzie. I nie znalazłem
odpowiedzi nigdzie indziej, tylko w Jezusie Chrystusie (...) Bóg Cię kocha, nie
zapomniał o Twoim cierpieniu. Nie zapomniał o Twojej rodzinie. Być może,
oglądając ten wywiad porównałeś swoje cierpieniu do mojego. Ale nadzieja nie
polega na myśleniu, ze ktoś może cierpieć bardziej od Ciebie. Nadzieja leży w
Bogu, w Jezusie Chrystusie. Nadzieja przejawia się, gdy porównujesz swoje
cierpienie do nieskończonej i niezmierzonej Miłości i Łaski Boga.
Księga Izajasza 40,31 mówi: "Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły, biegną bez zmęczenia'. Nie potrzebowałem zmiany okoliczności w jakich się znalazłem. Nie potrzebuję rąk i nóg. Potrzebuję skrzydeł Ducha Świętego. Wznoszę się, bo wiem, że Jezus mnie podtrzymuje" /Nick Vujicic/.
Zachecam do obejrzenia filmu, w którym Nick Vujcic dzieli się swoim życiem i swoim świadectwem.
Nick zaufał do granic możliwości. Nauczył się samodzielnie wykonywać wszystkie niezbędne, codzienne czynności: pisać używając palców u stopy, używać komputera, czesać się, golić, myć zęby, odbierać telefon, pić wodę ze szklanki, jeździć na deskorolce, a nawet kopać piłki tenisowe, grać w golfa, surfować czy grać na perkusji.W wieku około siedemnastu lat został przewodniczącym szkoły i pomagał organizacjom charytatywnym i kampaniom o niepełnosprawności. Wkrótce założył własną organizację non-profit "Life Without Limbs" (Życie Bez Kończyn). W 2005 roku został nominowany do nagrody "Młody Australijczyk Roku". Studiował księgowość i planowanie finansów. W lutym 2012 roku ożenił się z pełnosprawną Kanae Miyaharą. Niemożliwe stało się możliwym. Kiedy ufa się Bogu, dzieją cuda!
Księga Izajasza 40,31 mówi: "Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły, biegną bez zmęczenia'. Nie potrzebowałem zmiany okoliczności w jakich się znalazłem. Nie potrzebuję rąk i nóg. Potrzebuję skrzydeł Ducha Świętego. Wznoszę się, bo wiem, że Jezus mnie podtrzymuje" /Nick Vujicic/.
Zachecam do obejrzenia filmu, w którym Nick Vujcic dzieli się swoim życiem i swoim świadectwem.
Nick zaufał do granic możliwości. Nauczył się samodzielnie wykonywać wszystkie niezbędne, codzienne czynności: pisać używając palców u stopy, używać komputera, czesać się, golić, myć zęby, odbierać telefon, pić wodę ze szklanki, jeździć na deskorolce, a nawet kopać piłki tenisowe, grać w golfa, surfować czy grać na perkusji.W wieku około siedemnastu lat został przewodniczącym szkoły i pomagał organizacjom charytatywnym i kampaniom o niepełnosprawności. Wkrótce założył własną organizację non-profit "Life Without Limbs" (Życie Bez Kończyn). W 2005 roku został nominowany do nagrody "Młody Australijczyk Roku". Studiował księgowość i planowanie finansów. W lutym 2012 roku ożenił się z pełnosprawną Kanae Miyaharą. Niemożliwe stało się możliwym. Kiedy ufa się Bogu, dzieją cuda!
A jak jest u mnie?
Jak często pawia się pytanie:
'dlaczego ja, Boże'?
Czy potrafię ufać wbrew nadziei?
Czy mam w życiu sytuacje, w których zaufanie Bogu okazało się moim zwycięstwem?
Piszcie.
Wasze
świadectwo umacnia innych.
Tak jak świadectwo Nicka.
Błogosław Boże Nickowi!
OdpowiedzUsuńWspaniałe świadectwo. Niegodnam tego aby się porównywać z tym Panem. Bóg umiłował sobie szczególnie ludzi uznanych za "słabych", i przez takich w szczególny sposób działa. Kto jest słaby jest MOCNY Bogiem.
OdpowiedzUsuńdddak
A tak na marginesie to niezły z niego przystojniak ;-)
OdpowiedzUsuńdddak
Też o tym pomyślałam, gdy oglądałam film;) Ma bardzo ładny uśmiech.
Usuńheyka ponieważ jutro październik to pozwolę sobie opisać pewne świadectwo:
OdpowiedzUsuńdziewczynka około 10 letnia chora nieuleczalnie, na wózku miała szczególne nabożeństwo do Matki Bożej Różańcowej modliła się o uzdrowienie i pojechała z rodzicami do Lourdes. Z ogromną wiarą i nadzieją graniczącą z pewnością, że wróci zdrowa, kiedy ksiądz przechodził z Najświętszym Sakramentem, a ona nic nie poczuła, żadnego ciepła, mrowienia - w żalu, rozczarowaniu, rozpaczy krzyknęła- Jezu JAK MNIE NIE UZDROWISZ TO SIĘ POSKARŻĘ TWOJEJ MAMIE, WTEDY KAPŁAN ZAWRÓCIŁ I PONOWNIE JĄ POBŁOGOSŁAWIŁ NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENTEM ,dziewczynka usnęła, a gdy się ocknęła była zupełnie zdrowa!
I takiej wiary małego dziecka życzę każdej z Was i sobie oczywiście i pięknej modlitwy różańcowej na ten październikowy czas i nie tylko pozdrawiam Edyta
Edytko piękne świadectwo! Dziękuję z niego! Tyle nadziei wnosi...
OdpowiedzUsuń