poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Felicita znaczy szczęśliwa...

Wybaczcie moje kilkudniowe milczenie. Brałam w tym czasie udział w warsztatach emisji głosu w malowniczej i czarującej Łopusznej. Krajobrazy i atmosfera niepowtarzalne. Szumiący potok, świerszcze grające na cały etat, dzwonki krów pasących się wysoko na łąkach. I praktycznie zero cywilizacji (telefony komórkowe nie działały). Coraz mniej takich miejsc na mapie świata.

Komputer dopadłam więc dopiero po powrocie do domu. Otworzyłam skrzynkę pocztową, a w niej było kilka mejli z prośbą o list księdza Marka Dziewieckiego, którym zakończyłam moją konferencję w maju. Pomyślałam, że skoro jest on przydatny Wam, to może przyda się też innym Dzielnym Niewiastom.

Ksiądz Marek w sposób krótki, ale zdecydowany odpowiada mojej koleżance na Jej życiowe dylematy:

„Droga Pani! Chcę odpowiedź całkiem szczerze. Otóż małżeństwo ma sens zawierać tylko z kimś, kto Panią ujmie swoją miłością, wrażliwością, czułością, czystością, ofiarnością, zdolnością do zapominania o sobie, o swoich sprawach i nawykach ze względu na Panią i na bycie dla Pani darem. Ten obecny chłopak zupełnie nie spełnia tych kryteriów. I to nie tylko dlatego, że ma słabą więź z Bogiem, ale też dlatego, że marnie kocha (jedno jest ściśle związane z drugim). Znam bardzo szlachetnych młodych mężczyzn, ale nawet oni potrzebują pomocy stanowczej i świadomej swych wymagań kobiety, by ją zachwycić miłością. Jeśli nie spotka Pani kogoś takiego to też nie jest dramat, gdyż małżeństwo to nie jedyna forma wspierania się kobiety i mężczyzny. Wtedy ma Pani szansę realizować powołanie do miłości i świętości przez piękne więzi i przyjaźnie z porządnymi ludźmi. Dramatem jest tylko jedno: małżeństwo z kimś, kto nie kocha lub kocha za mało. Nic gorszego nie ma. Proszę być stanowczą i nie iść na kompromisy ze zdrowym rozsądkiem i z Pani marzeniami. Wspieram modlitwą. Szczęść Boże! Ks. Marek”

Życzę Wam dużo mądrości i siły w podejmowaniu życiowych wyborów. I tego, by Wasze serca nieustannie śpiewały, że jesteście szczęśliwe...


4 komentarze:

  1. Wydaje mi się,że ten ksiądz ma na nazwisko Dziewiecki.Napisał wiele książek,prowadzi różne sesje np.u OO.Jezuitów w Kaliszu.Bardzo podobają mi się jego poglądy i jestem jego fanką;-)Widziałam go kilka lat temu w "akcji".

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka Chwil
    Obejrzałam wreszcie na spokojnie, po wakacyjnym zamieszaniu nasz blog i natknęłam się na piosenkę "FELICITA" i tak sobie pomyślałam, że ja też jestem szczęśliwa, że tak niewiele trzeba żeby sobie to uświadomić. Później znalazłam wiersz, ale nie wiem kto jest jego autorem, przytoczę go ponieważ pasuje do moich ostatnich doświadczeń:
    "Czasem potrzeba nam tylko pięknych kłamstw
    I mało realnych opowieści,
    by przypominały, że mamy łzy od piękna
    Czasem potrzeba nie myśleć
    Czuć tylko najtkliwiej jak można
    I być odważnym, by świat zauważył,
    że nie całkiem jesteśmy normalni
    Czasem kilka tych chwil
    Zostawi spokój i dobro, które będzie trwało dłużej
    Niż pozostałe wieczne uczucia"

    Takich kilka chwil przeżyłam ostatnio na wycieczce- Pasmo Radziejowej. Pewnie gdybym wiedziała jaka to trasa, to nie poszłabym. Czasem niewiedza, sprawia, że przeżywamy coś niesamowitego. Nie chodziłam po górach 20 lat. Słaba kondycja, sporo nadwagi ale i wiara, że może nie jest ze mną jeszcze tak źle. O naiwności... Trasa ok. 25 km, kilka stromych podejść- mnie wydawało się, że są pionowe! Walczyłam ze sobą, trudno powiedzieć, że z górami. Minę miałam nietęgą, spociłam się okrutnie- nade mną krążyły roje much. To była dla mnie Golgota, nauka pokory, ale i wiara w tych ludzi, którzy specjalnie zwalniali, żeby mi pomóc. Nie dali mi odczuć, że jestem do kitu. Przy pierwszym podejściu pomyślałam" Jezu ufam Tobie" i ludziom też trochę .... Doszłam... ostatnia, z darowanymi kijami, uśmiechami życzliwych ludzi." Czasem potrzeba nie myśleć”. Tylko zaufać i iść..
    Moje dzieci nie wiem jakim cudem miały tyle siły, by tak gnać do przodu. MŁODOŚĆ- pomyślałam. Ale i w moim sercu odezwała się ta młodość i nadzieja, kiedy weszłam na Cebulówkę, Jaworzynkę i Dzwonkówkę i dotarłam do schroniska na Bereśniku. Kiedy zobaczyłam te widoki to wiedziałam, że warto było tu dojść. Warto było pokonać siebie, swoje słabości, ułomności i strach.
    Napisałam to dla wszystkich wątpiących w swoje siły, zarówno te życiowe jak i fizyczne. Z Bożą pomocą damy radę:)
    "Pokonać strach znaczy odnaleźć nadzieję,
    odnaleźć nadzieję znaczy już się nie martwić"
    Nie wątpić nawet wtedy, gdy sześćdziesięciolatkowie wyprzedzają nas nie tylko pod górę ale i na prostej:)
    Dziś wiem, że to nie jest moja ostatnia trasa. A życie wciąż uczy mnie pokory.

    Monika M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co z kobietami, które były zgwałcone, molestowane? W jaki sposób ONE mogą czuć się szczęśliwe? NIE MOŻNA NIKOGO ZMUSIĆ DO MIŁOŚCI. Nie można zmusić siebie do kochania kogoś, kogo się nie kocha. Dramatem jest pokochanie kogoś, kto NIE KOCHA.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłam na ten wpis dopiero dzisiaj i bardzo chciałabym pomóc, bo sama jestem po trudnej przeszłości.

    Nie chcę, żeby to, co napiszę brzmiało górnolotnie, a ni autorytarnie, bo takie doświadczenia wymagają pochylenia głowy przed kimś, kto je przeżył i przetrwał, uklęknięcia przed koszmarnym bólem tej osoby.

    Dlatego chylę głowę i klękam.

    I chcę się podzielić własnym doświadczeniem, które być może da komuś nadzieję.
    Bo można kochać, ale to chodzi o przebaczenie, a nie o co innego. O przebaczenie oprawcy i SOBIE. Tego nie da się zrobić już. To czasami trwa lata i nie wiem, dlaczego trzeba na to tyle czasu, ale trzeba. Jednak kiedy jest już po, kiedy to przebaczenie następuje, to jest lepiej. Jest dobrze. I też nie chodzi o to, że oprawcy ma być lepiej. To nam staje się lepiej. I też nie chodzi o to, żeby zapomnieć, bo się nie da. Powiedziałabym, że się nawet nie powinno wymazywać tego z pamięci z różnych powodów. Chodzi o to, że my się uwalniamy od koszmarów przeszłości i od oprawcy. On nie ma już nad nami władzy, bez względu na to, czy żyje w naszym otoczeniu, czy gdzieś daleko, czy nawet już się pożegnał z tym światem.

    To nam pozwala na akceptację samych siebie, tego jakie jesteśmy i z jakimi doświadczeniami weszłyśmy w życie i że to były TAKIE doświadczenia.

    Modlę się za Ciebie Moja Piękna, Cudowna i Dzielna Niewiasto.

    HB

    OdpowiedzUsuń